Dwa pechowe remisy

Piłkarze Dolcanu Ząbki zremisowali 2 mecze przed własną publicznością. Dwukrotnie padł rezultat 2:2 ze Stomilem Olsztyn oraz z Sandecją Nowy Sącz. Gracze trenera Sasala plasują się w środku tabeli I ligi.

Początek meczu ze Stomilem należał do gości. Tylko optycznie. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego starali się utrzymywać przy piłce, lecz nie dawało to sytuacji bramkowych. Miejscowi dobrze się bronili. W 17 minucie to Dolcan strzelił bramkę. Dobry przechwyt Matuszka oraz świetne podanie tego gracza wykorzystał Łuszkiewicz. Po bramce swoje szanse miał Stomil, gracze albo strzelali wprost w bramkarza lub też strącali gołębie z dachu. W odpowiedzi próbował kilkakrotnie Chałas, ale gola jego próby nie dały. W ostatnich minutach ząbkowianie podnieśli ciśnienie trenerowi Jabłońskiemu. W 37 minucie jak z armaty huknął Długołęcki, Skiba z trudem obronił, dobitka Osolińskiego była minimalnie niecelna. Chwilę później Mazek wyszedł sam na sam z bramkarzem gości, lecz ten znów uratował swój zespół przed stratą bramki. Gracze z Olsztyna ledwo złapali oddech, a już kolejny raz było groźnie pod ich bramką. Dobra wrzutka Cichockiego do Długołęckiego, a ten z woleja pomylił się nieznacznie. Na początku drugiej połowy goście szukali bramki kontaktowej. Najgroźniej było po wrzutce Głowackiego z wolnego. Leszczyński musiał piąstkować. W 60 minucie znów groźny atak gospodarzy, Piotr Skiba paruje piłkę na rzut rożny. Parę minut później Dolcan sam stworzył zagrożenie pod własną bramką. W 78 minucie goście wprawdzie trafili, ale sędzia bramki nie uznał. W 82 minucie było 2:0. Świerblewski podaje do Chałasa, a ten mocnym strzałem nie daje szans bramkarzowi rywali. Wtedy wszyscy myśleli, że 3 punkty można już dopisać. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry zrobiło się 1:2. To zapowiadało gorącą końcówkę. W doliczonym czasie gry goście wyrównali. Głowacki wrzucił z rożnego, na głowę Trzeciakiewicza, ten zgrał do Skoby, a ten z 2 metra strzelił bramkę. Tak gracze z Ząbek stracili wydawało się pewne zwycięstwo.

Z Sandecją podopieczni Marcina Sasala chcieli wreszcie wygrać. Pierwsze minuty uważne z obu stron. W 16 minucie goście za sprawą Rudolfa Urbana wyszli na prowadzenie. Ta bramka obudziła nieco zaspany tego dnia Dolcan. W 27 minucie wyrównał Kamil Mazek. Gospodarze byli w natarciu. W 37 minucie Świerblewski wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Pomocnik Ząbkovii uderzył z pierwszej piłki, wykorzystując wybitą piłkę po rożnym. Uderzenia nie spodziewał się nikt. Druga odsłona tego spotkania była nudna. Mało składnych akcji i niemrawe próby gości które miały dać remis. Ząbkowianie szukali jedynie kontr, które zabiorą marzenia Sandecji o remisie. Kiedy wydawało się, że tym razem kibice w Ząbkach ucieszą się z wygranej, wyrównanie przyjezdnym dała ostatnia akcja meczu. Wyrównanie dał Łukasz Grzeszczyk.

Jedni mówią, że nic dwa razy się nie zdarza. Z drugiej strony można powiedzieć, historia się lubi powtarzać. Dolcan Ząbki dwa razy stracił niemal pewne wygrane. Zamiast 6, dopisał do swojego konta 2 punkty. Szkoda tych remisów, bo byłoby znów miejsce w ścisłej czołówce. A tak jest miejsce w środku ligowego peletonu.

Przemek Kur

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.