Dymiący cmentarz

? Ile dioksyn i furanów uwalnia się do atmosfery podczas pożaru śmietnika na cmentarzu? ? pyta w liście skierowanym do mediów czytelniczka, która twierdzi, że w Klembowie taki śmietnik palił się około 10 godzin, na co nikt nie reagował.

? Cmentarz znajduje się blisko gospodarstw domowych. Okoliczni mieszkańcy mówią, że śmietnik cmentarny pełen zużytych zniczy pali się często. Nikt jednak nie reaguje. Substancje powstające podczas spalania tworzyw sztucznych się nie rozkładają. Krążą w powietrzu, którym oddychają okoliczni mieszkańcy. Kilka dni temu zawartość śmietnika paliła się od godziny 5.00 rano, jednak dopiero około godziny 17.00 na miejsce przyjechała straż pożarna ? pisze do nas jedna z czytelniczek.

? Czy urząd Gminy Klembów zna problem i czy jest w stanie przeciwdziałać takim sytuacjom w przyszłości ? zapytaliśmy wicewójta Klembowa Andrzeja Diakonowa.

? Nie ulega wątpliwości, że interwencja w takich sytuacjach powinna być szybsza ? stwierdził w rozmowie telefonicznej z nami. ? To jednak nie jest taka prosta sprawa, ponieważ nasza OSP może wyjechać na interwencję dopiero wówczas, gdy otrzyma telefonicznie takie polecenie z Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie ? tłumaczył wicewójt, próbując znaleźć wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.

? W tym przypadku gmina jest w takiej sytuacji, że może tylko monitorować sytuację i wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje i dlaczego to tak długo trwa, natomiast to, kto jest sprawcą tych zdarzeń, powinna ustalić policja. Gmina nie jest właścicielem tego terenu. Możemy tylko żądać wyjaśnień od instytucji ? powiedział nam.

Nasza czytelniczka natomiast pyta: ? Jak myślicie, ile furanów i dioksyn, najbardziej rakotwórczych substancji na świecie, przedostało się do atmosfery podczas spalania zużytych zniczy w śmietniku na cmentarzu w tej podwarszawskiej miejscowości? Kłęby dymu unosiły się od godziny 5.00 rano do godziny 17.00 po południu. Z tego, co wiem, to w tym czasie nikt z przebywających na cmentarzu nie interweniował u straży ani na policji. Panowie prowadzący handel w sąsiedztwie cmentarza spokojnie w tym smrodzie i dymie sprzedawali kolejne znicze. Rodziny z małymi dziećmi w nosidełkach spacerowały po cmentarzu. ?Aaaa, Klembów?, usłyszałam, kiedy zadzwoniłam do straży pożarnej. ?Tam się ciągle pali, dzięki temu mniej śmieci się wywozi?, usłyszałam od mieszkańców, którzy potwierdzili ten fakt. Moje pytanie ?Dlaczego nic z tym nie robicie?? pozostało bez odpowiedzi. Z kolei strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej, z którym rozmawiałam, przekonywał mnie, że takie zdarzenia są tu na porządku dziennym. ?Tak, tu się często pali, ten albo tamten drugi śmietnik po drugiej stronie?, stwierdził. Ciekawa jestem, czy gdybym nie zadzwoniła po straż, potem na policję, to przez ile kolejnych godzin paliłoby się to śmietnisko. Dym leciał w stronę gospodarstw domowych. Czy naprawdę nikomu to nie przeszkadza? Moim zdaniem sprawa ta nadaje się do prokuratury ? podsumowuje czytelniczka.

Teresa Urbanowska