Dziękuję Ci Kobyłko

O wpływie przeszłości na teraźniejszość z Marią Balicką, której w ubiegłym tygodniu Rada Miejska w Kobyłce nadała Honorowe Obywatelstwo Miasta Kobyłka oraz Markiem Moczulskim ? bratem Pani Marii, rozmawia Ewelina Marszał.

? Skąd u Pani taki silny związek z Kobyłką?

? Jestem trzecim pokoleniem naszej rodziny, które mieszka w Kobyłce. Tu się urodziłam. Mogę przywołać słowa Wieszcza ?? kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie święty i czysty, jak pierwsze kochanie?. Rodzice uczyli nas historii Kobyłki i ojczyzny. Prowadzili na cmentarz i tłumaczyli dlaczego są tu groby Rosjan. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że były zabory, że nie wszyscy przyjechali tu dobrowolnie, że niektórych skierowano do pracy, że są tu też groby ich rodzin. Na kobyłkowskim cmentarzu poznawaliśmy nie tylko historię Kobyłki, ale i historię Polski. Poznawaliśmy wybitnych przedstawicieli polskiej kultury takich jak Stanisław Szpotański, na którego grób chodziliśmy i zapalaliśmy świeczki bo zniczy wówczas nie było. Wypowiedzieć: Stanisław Szpotański to może nie było dla dziecka trudne, ale z pewnością zbyt długie określenie, dlatego więc mówiliśmy ?idziemy do Pisarza?. Przez lata chodziliśmy do tego Pisarza… z czasem prowadzaliśmy tam kolejne pokolenie ? dzieci mojego brata. Kiedy skończyłam czynną pracę zawodową, usiłowałam tę postać przywołać pamięci, nie tylko mieszkańców Kobyłki. Do dziś zabiegam o to, żeby Szpotański był osobą znaną kolejnym pokoleniom rodaków. Ważny dla mnie jest kościół kobyłkowski ? tu moi rodzice brali ślub, tu byłam ochrzczona i stąd na miejscowy cmentarz odprowadzałam na wieczny spoczynek swoich rodziców i dziadków, czyli jestem związana różnymi więzami z tą ziemią.

? A jak zaczęło się u Pani pisanie?

? Jestem absolwentką polonistyki. Nasz dziadek, Kacper Moczulski pisał wiersze i o literaturze rozmawiałam z nim już zanim skończyłam szkołę. Wybór polonistyki był wyborem świadomym ? to mnie interesowało. Pracę magisterską pisałam z językoznawstwa na temat błędów językowych we współczesnej polszczyźnie. Do dziś staram się być wierna słowom profesora Zenona Klemensiewicza: ?Troska o język ojczysty to obowiązek patriotyczny?. Czterdzieści lat pracy nauczycielskiej, a potem wielkie pytanie: ? Co będę robiła po przejściu na emeryturę? Bardzo się tym martwiłam, ponieważ nie mam własnych dzieci… dzięki temu mogłam bardzo dużo czasu poświęcić swoim uczniom. Ale został dylemat co będę robić na emeryturze? Zdolności kulinarnych nie mam żadnych (śmiech). Zajęłam się więc tym, co potrafię ? wiem gdzie szukać informacji, jak napisać, potem to przekazać, aby historia mojej małej ojczyzny trafiała do innych. Zaczęłam naukę w Warszawie. Wypełniając kwestionariusze osobowe nauczycielka pytała uczniów o miejsce urodzenia ? kiedy powiedziałam, że urodziłam się w Kobyłce cała klasa zaczęła się śmiać, co mnie zaskoczyło. Dla mnie nie było w tej nazwie nic zabawnego, była mi ona tak bliska, że nie widziałam w niej niczego śmiesznego. Po tym zdarzeniu trochę się jednak wstydziłam i mówiłam, że urodziłam się pod Warszawą. Z czasem zdobyłam więcej wiedzy o przeszłości miasta i zaczęłam ją przekazywać kolejnym pokoleniom, bo Kobyłka na to zasługuje. Mieszkało tu wielu wybitnych ludzi, którzy pracowali nie tylko dla tej swojej małej ojczyzny, ale i dla Polski. Pokazanie tej prawdy jest wpisane w moje działanie.

_IGP0085

Myślę, że dopóki chcę dowiedzieć się czegoś nowego, to życie jeszcze przede mną. Jeśli odkrywam, znajduję coś, czego wcześniej nie wiedziałam, to mogę przekazać innym ? to sprawia mi radość.

? Jest Pani aktywna nie tylko w Kobyłce, ale także na Starych Powązkach ? jak do tego doszło?

? Faktycznie działamy nie tylko w Kobyłce. Mamy z bratem opracowaną trasę kobyłkowskowołomińską na cmentarzu na powązkowskim.

Marek Moczulski (MM): ? Na Powązkach prowadzę na groby kolejarzy. Odnalazłem tam grób Stanisława Wysockiego, projektanta Drogi Żelaznej warszawskowiedeńskiej. Wiedenka ruszyła 14 czerwca 1845 roku ? wtedy pojechał pierwszy pociąg z Grodziska do Warszawy. W rocznicę tego wydarzenia ? od 1985 roku ? spotykamy się regularnie z miłośnikami kolei przy grobie Wysockiego. Zacząłem szukać mogił kolejarzy. Tych z napisem ?pracownik Drogi Żelaznej warszawsko-wiedeńskiej? przybywało w moich notatkach i tak powstała książka ?Stacya Stare Powązki? (współautor Wiesław Wojasiewicz). Odnajdywałem również inne, nie mniej ciekawe groby… i tak wciągnąłem w to siostrę. Opracowałem szlak poświęcony ludziom związanym z transportem miejskim. Wśród nich jest Aleksander Wist, konstruktor pierwszych w Polsce autobusów przegubowych, który mieszkał tu w naszej Kobyłce. Ale są też inni: proboszcz parafii z Kobyłki ? ks. Aleksander Kozarzewski. Na Powązkach spoczywa wielu wybitnych Polaków związanych z ziemią wołomińską: Władysław Podkowiński, Wacław Nałkowski, Wacław Sieroszewski, ojciec i rodzina Norwida oraz ks. Ignacy Skorupka. Stąd wziął się pomysł na szlak kobyłkowsko-wołomiński. Tych grobów jest tak wiele, że można tworzyć różne szlaki: kolejowe, nie kolejowe… Przyglądaliśmy się kwestom organizowanym na Powązkach. Pomyśleliśmy, że możemy się w nie włączyć. No i zaczęliśmy ? kwestowałem przy grobie Wysockiego a siostra przy Reymonta. Poszedłem zobaczyć jak siostra sobie radzi, a tu słyszę jakieś brawa… a to Maria opowiada o tym, że Reymont był kolejarzem. Ludzie przystawali ? co się rzadko zdarza w czasie kwesty ? zrobił się tłumek i stąd były te brawa. Niewiele osób wie, że Reymont był kolejarzem i to była jego pierwsza i jedyna stała praca.

? Jakie są Pani marzenia i plany na przyszłość?

? W Towarzystwie Przyjaciół Miasta Kobyłka rozpoczęliśmy prace przygotowawcze do wydania przewodnika po Kobyłce i okolicach. Chciałabym przenieść ideę kwestowania do Kobyłki, co pomogłoby ocalić kilka kolejnych grobów, bo przecież nasz stary cmentarz jest wpisany do rejestru zabytków. Marzy mi się, aby szlakiem kobyłkowskim na Starych Powązkach poprowadzić wycieczkę mieszkańców Kobyłki, i pokazać im groby ludzi związanych z naszym miastem. Cały czas staram się upamiętnić Stanisława Szpotańskiego, w co można włączyć Ambasadę Francji, gdyż był on pierwszym, w niepodległej Polsce, dyrektorem biura prasowego Ambasady Polskiej w Paryżu. Marzeń i planów jest dużo…

? A jak trafiła Pani to TPMK i na czym polega Wasza działalność?

? Przed laty ksiądz Jan Andrzejewski w ogłoszeniach parafialnych poinformował, że w wieży kościelnej jest wystawa. Oprowadzał po niej pan Mirosław Bujalski, prezes TPMK. Nie omieszkałam napomknąć, że w domu mam o wiele więcej pamiątek związanych z historią Kobyłki. Pan Bujalski zainteresował się tą informacją. Początkowo był to luźny kontakt, w tym czasie z księdzem Kazimierzem Konowrockim wydałam książkę o naszym cmentarzu, czyli jakieś dokonanie związane z historią Kobyłki już miałam. Najpierw zostałam członkiem Towarzystwa, teraz, trzecią kadencję, jestem jego sekretarzem. Jestem z tej współpracy zadowolona. W naszych publikacjach przekazujemy przeszłość naszego miasta, staramy się ją ocalić, bo bez tego nie można nic zrobić dla przyszłości.

? A jak się Pani czuje, jako Honorowy Obywatel Miasta Kobyłka?

? Jeszcze to do mnie nie dotarło do końca. Czuję ogromną radość i satysfakcję, z czysto ludzkiego punku widzenia ? świadomość, że jak człowiek coś robi, i to jest dostrzeżone i docenione, jest ważna. Ten zaszczytny tytuł to również zasługa moich przodków, głównie rodziców, Zofii i Józefa Moczulskich. Otrzymałam go w siedemdziesiątą pierwszą rocznicę ich ślubu, w kobyłkowskim kościele, który miał miejsce 28 czerwca 1942 r. To oni nauczyli mnie kochać tę ziemię i ludzi tu mieszkających, a więc Dziękuję ci, Kobyłko!