Edward M. Urbanowski: A nie mówiłem?

Oto główne tezy artykułu byłego ambasadora Polski w Syrii i Jordanii, Krzysztofa Balińskiego, poświęconego ostatnim nominacjom w Kancelarii Prezydenta RP. Sięgnąłem po ten tekst dlatego, że chyba jak żaden inny tak dobrze nie ukazuje hipokryzji rządzących. Aż trudno uwierzyć, ale jest to historia prawdziwa!
?Wyborcy PiS ze zdumienia przecierali oczy. W ogłoszonym tydzień temu składzie Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie ujrzeli Adama Daniela Rotfelda, byłego ministra spraw zagranicznych RP, czyli kogoś, przeciwko komu w tych wyborach głosowali. Polityka zagraniczna to jedna z najbardziej newralgicznych dziedzin władzy, papierek lakmusowy prawdziwych intencji rządzących, świadectwo ich wizji Rzeczypospolitej. Jako minister spraw zagranicznych w rządzie Marka Belki, Rotfeld nie wyróżniał się niczym, kontynuował politykę Geremka. Nie zrobił nic dla obrony prawdy o Polsce na Zachodzie i obrony Polaków na Wschodzie. Gdy odbierał z rąk prezydenta USA Baraka Obamy Medal Wolności pośmiertnie przyznany Janowi Karskiemu, doszło do skrajnie kompromitującej sytuacji. W trakcie ceremonii Obama powiedział: Polish death camp (polskie obozy śmierci) a Rotfeld nie reagował, haniebnie milczał, stał bezradnie, głupio się uśmiechał. Podpisał się za to pod apelem do władz Warszawy w proteście wobec budowy na pl. Grzybowskim pomnika Ludobójstwa Dokonanego na Ludności Polskiej Kresów Wschodnich przez bandytów z OUN-UPA. Oburzeni Kresowiacy Rotfelda i autorów apelu ocenili jednoznacznie: To Piąta Kolumna o wielkiej sile rażenia. Wyborca PiS miał prawo sądzić, że główną troską Andrzeja Dudy będzie dogłębna reforma państwa. Nominacja Rotfelda i kilka wypowiedzi prezydenta z ostatnich tygodni wydają się jednak temu przeczyć. W swym prezydenckim orędziu oświadczył, iż polityka zagraniczna nie potrzebuje rewolucji, a jedynie korekty. Nic nie mówił o cywilizacyjnej zapaści, w jaką wpakował nas Tusk i Komorowski. Mieliśmy natomiast potok deklaracji, że będzie prezydentem dialogu i porozumienia, a celem prezydentury praca na rzecz odbudowy wspólnoty Polaków. Problem w tym, że prezydenta dialogu i porozumienia mieliśmy przez ostatnie 5 lat, a prezydenta wspólnoty Polaków mieliśmy za czasów Kwaśniewskiego. Teraz chcemy prezydenta Polaków prawdziwych. Przyznać jednak trzeba obiektywnie, iż po Kancelarii Prezydenta nie maszeruje banderowiec Paweł Kowal i z menorą nie szwenda się Ewa Juńczyk-Ziomecka. Cieszy także, iż w Kancelarii powstało biuro ds. Polaków za granicą, zwłaszcza tych na Wschodzie. Przyglądając się Rotfeldowi w pluralistycznej Radzie Rozwoju, wsłuchując w deklaracje o odbudowywaniu wspólnoty, zadajemy pytanie: a co z tymi, którym nie odpowiada wspólnota z agentami, których wkurza Rotfeld, którzy przez ubiegłe lata doświadczyli świństw ze strony PO? Odejście Komorowskiego to jedno z najlepszych wydarzeń w Polsce. Z upadku tej ponurej postaci należy się cieszyć, a Andrzejowi Dudzie życzyć jak najlepiej. Tym niemniej wyborcom PiS trzeba przypomnieć sztandarowe hasło partii ? Polacy zasługują na więcej. I od siebie dodam ? na więcej niż Rotfelda. Nasuwa się krótki komentarz: Najwyraźniej w nowo sformowanej kancelarii prezydenckiej frakcja pożytecznych idiotów zdobyła przewagę nad frakcją patriotów. Miejmy nadzieję, że chwilową.?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.