Edward M. Urbanowski: Między młotem a kowadłem

Edward M. Urbanowski

Co by nie powiedzieć, w przyszłym roku rozpocznie się długi, bo trzyletni maraton wyborczy w Polsce. Samorząd, Sejm, Prezydent a do tego wybory do Parlamentu Europejskiego. Nic więc dziwnego, że już powoli główni gracze sceny politycznej (PiS i PO) zbliżają się do bloków startowych. A robią to ? jak zawsze, czyli wmawiając nam, że tylko oni są jedynymi poważnymi kandydatami do władzy. I zapewne mają rację, niestety! Dlaczego? By to szerzej wyjaśnić, przywołam kilka słów prof. Ryszarda Bugaja, ekonomisty, polityka, opozycjonisty.
Platforma Obywatelska: – Ich projekty polityczne, społeczne i gospodarcze wynikają z doraźnych ocen tego, co się dzieje, co mówi konkurencja i jak wyglądają w danej chwili słupki poparcia. Natomiast nie jest to polityka z jakąkolwiek misją. Widzimy niesprawność działań Platformy, niezdolność przewidywania konsekwencji, patrzenia trzy kroki do przodu. Partia Schetyny jest silna nieporadnością PiS-u, który co chwila plącze się o własne nogi. Problem polega na tym, że wraz z upływem czasu pasywa dorobku PiS rosną, a aktywa stoją w miejscu lub wręcz jest ich coraz mniej. Nie sądzę, żeby ktoś uwierzył, że Platforma będzie prowadzić inną politykę, niż prowadziła. Dlatego jest skazana na to, żeby walczyć o sukces, przeciwstawiając siebie PiS-owi, obiecując, że nie będą robić tego samego i że są lepsi personalnie.
Prawo i Sprawiedliwość: – Błędów, niedociągnięć czy zwykłych wpadek zaczyna się robić po stronie PiS-u o wiele za dużo. Do tego dochodzi coraz większa i coraz mocniej zauważalna buta obozu władzy. Spójrzmy na wypadek pani premier Szydło w Oświęcimiu. Sam wypadek nie jest aż tak istotny, ale do Polaków poszedł komunikat, że szefowa rządu co weekend lata do domu wielkim wojskowym samolotem. Podobnie było i z Tuskiem, też latał do domu, ale wówczas PiS niesłychanie ostro, zresztą zupełnie słusznie, takie zachowanie Tuska krytykowało. Dzisiaj postępowanie pani premier Szydło niczym się nie różni. Takich objawów arogancji władzy i oderwania od rzeczywistości zwykłego obywatela jest znacznie więcej. Rozbijanie limuzyn, załatwianie pracy swoim ludziom czy zatrzymywanie ruchu ulicznego w centrum Warszawy, ponieważ minister Macierewicz nie może podejść 50 metrów do przejścia dla pieszych. To jest bardzo ważne dla tej publiczności, która oczekiwała od PiS-u, że ta partia nie będzie zagarniać wszystkiego pod siebie. Szczęście PiS-u polega na tym, że ci ludzie nie mają wyboru. Na kogo innego mieliby zagłosować? Tyle że to nie będzie trwać wiecznie. W końcu miarka się przebierze, a oni w dniu wyborów, nawet jeśli nie zagłosują na konkurencję, to po prostu zostaną w domach.
Na polskiej scenie politycznej najbardziej martwi mnie to, że nie mamy tu do czynienia z wolną konkurencją. Jak do tego doszło? Pierwszym powodem jest ordynacja wyborcza, która pozwala przekształcić niespełna 38 proc. głosów na PiS w 52 proc. miejsc w parlamencie. Druga sprawa ? jeśli partia jest już w parlamencie, to korzysta z preferencji materialnych. Otrzymuje tak silne wsparcie, że konkurencji spoza parlamentu ciężko nawiązać jakąkolwiek walkę.
Mam nadzieję, że wcześniej czy później to zostanie jakoś przełamane. Pojawią się nowi ludzie, programy, chociaż mam świadomość, że dzisiaj to złudna nadzieja.
? ot i wybór!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.