Edward M. Urbanowski: W cieniu stolicy

Był słoneczny ranek, a ja nie mogłem wstać z łóżka. Ból w plecach, w nodze, boku. Wszystko wskazywało na zapalenie… czegoś tam i byłem pewien, że bez leków się nie obędzie. Zadzwoniłem do swojej wołomińskiej przychodni medycyny rodzinnej, a tam… nie ma lekarza.

Będzie za trzy dni. Dzwonię do spółdzielni lekarskiej. Podobna sytuacja. Dobrze, że znajomy chorował, sądząc po objawach, na to samo, i zostały mu jeszcze tabletki. Wziąłem je i po trzech dniach już mogłem swobodnie chodzić. Bez odpowiedzi pozostało tylko pytanie: Jaki jest sens łożyć z Narodowego Funduszu Zdrowia na ?takie? prywatne przychodnie?

Zachciało mi się karty kredytowej. Poszedłem do swojego wołomińskiego banku a tam ? konsternacja. Osoba od kart pracuje tylko do 16. By załatwić sprawę musiałbym wziąć dzień wolny. Tylko pytanie: Po co? Przecież wszystkie moje dane, jak i comiesięczne dochody, są w tym banku. O czym miałbym rozmawiać z osobą od kredytów? Ta sprawa powinna być załatwiona na telefon! Ale to nie koniec tej historii. Odwiedziłem prawie wszystkie banki w mieście i … nic. By dostać kartę musiałbym przez kilka dni zbierać zaświadczenia i później przez kolejne czekać na decyzję banku. Wkurzony, już miałem zrezygnować z pomysłu ale wracając z pracy zajrzałem do Euro Banku na Dworcu Wileńskim, a tam … po 15 minutach rozmowy z bardzo miłą Panią już miałem podpisaną umowę na wydanie potrzebnej mi karty. I to chyba najlepiej świadczy o tym, jak ?daleko od drogi? leży Wołomin. I nie chodzi mi tu o proweniencję władzy ale o jej elektorat, ?zwykłych? ludzi, bezimiennych pracowników tej, czy innej przychodni medycyny rodzinnej, tego, czy innego banku. To oni bowiem psują nam nie tylko jakość życia ale i wizerunek miasta.

Pan Andrzej Michalik, radny powiatowy, wieloletni organizator kawaleryjskich imprez towarzyszących obchodom święta 15 sierpnia na Ossowskich błoniach, też coś podobnego doświadczył w tym roku. (Cytuję za: TWP nr 27/2012). ?W czerwcu dowiedziałem się (w sposób urągający zasadom partnerstwa), że ktoś inny będzie przygotowywał scenariusz imprezy. Ktoś, kogo zupełnie nie znałem. Nie wiem, kto go do tego namówił. Usłyszałem, że jest to pracownik UM w Tłuszczu ? wydziału kryzysowego.?

Impreza, jak wiemy, się odbyła, ale ? . ?Czy ktoś zauważył, że pierwsza część obchodów 15 sierpnia (msza, złożenie wieńców i przemówienia) interesowała garstkę osób? Dopiero na pokazy dobił tłum.?

?Za moich czasów nigdy nie było mowy o polityce. Tegoroczna inscenizacja z polityką była ściśle związana i to na kilku płaszczyznach. Ja się na to nigdy nie godziłem. Ossów dla mnie jest ponad wszystko miejsce apolitycznym i nie godzę się na jego upolitycznienie i promowanie jednej barwy. To jest wspólne miejsce nas wszystkich, dlatego tez przez lata przyjeżdżali tu przedstawiciele różnych partii: od SLD, LPR PiS PSL czy PO. Dziś był tylko PiS, co gorsza, tylko członków tej partii zaproszono. Byli tylko swoi. Ktoś zapomniał zaprosić marszałka, ktoś inny nie wysłał listu do wojewody czy Ministra Obrony Narodowej, pod którego patronatem wszystkie dotąd inscenizacje się odbywały. (?). Już dziś zastanawiam się nad tym, co będzie za dwa lata. Ano wybory. Zmieni się opcja polityczna w samorządzie i co wówczas??

… może powrót do normalności? Oby!