Edward M. Urbanowski: Zero ? i upokorzenie

Edward M. Urbanowski

3 lipca Parlament Europejski wybrał swojego przewodniczącego, oraz wiceprzewodniczących. Jednym z nich została była polska premier, Ewa Kopacz. Poległ za to kandydat wystawiony przez Prawo i Sprawiedliwość, profesor Zdzisław Krasnodębski.

Wygrali wybory w Polsce a przegrali w Strasburgu! Tak zakończyła się wiosenna wyborcza kampania Prawa i Sprawiedliwości. Bo gdy doszło do obsady najważniejszych stanowisk w Parlamencie Europejskim to europosłowie PiS nic nie dostali.
Wcześniej PiS dwukrotnie udawało się umieścić kogoś w prezydium PE.
W 2007 roku trafia do niego Adam Bielan a w 2014, Ryszard Czarnecki. Przypadek tego ostatniego pokazuje, jak bardzo funkcja wiceprzewodniczącego PE może być nieangażująca. Czarnecki wydawał się nie mieć żadnych obowiązków w Brukseli. Nieustannie przesiadywał w chętnych go słuchać mediach, gdzie w charakterystyczny dla siebie sposób powtarzał partyjne przekazy dnia.
Gorliwość w ich wypełnianiu sprawiła, że Czarnecki mimowolnie zapisał się w europejskiej historii. Po tym, gdy porównał europosłankę Różę Thun (PO) do szmalcowników, został odwołany ze stanowiska wiceszefa PE. Jako pierwsza i z dużą dozą prawdopodobieństwa jedyna osoba
w historii tego urzędu!
W zamian za Czarneckiego wiceprzewodniczącym został profesor Zdzisław Krasnodębski. Na tle PiS-owskiej delegacji bez wątpienia zawsze wyróżniał się pozytywnie. Można tylko żałować, że partia Kaczyńskiego miała dość siły, by na stanowisko w PE przepchnąć polityka tak niepoważnego jak Czarnecki, a zabrakło jej w wypadku polityka, któremu – jak ktoś się by z nim nie zgadał – nie można odmówić wiedzy, zdolności do refleksyjnego uzasadnienia swoich poglądów i debaty z inaczej myślącymi.
?To prawa arytmetyki – duże grupy zagłosowały na siebie nawzajem? – napisał na twitterze prof. Zdzisław Krasnodębski po pierwszej przegranej turze głosowania. Trafił w sedno. W Europarlamencie wszystko dzielą między sobie wielkie frakcje. Pięć stanowisk wiceprzewodniczącego wzięli chadecy, trzy socjaliści, po dwa liberałowie i Zieloni. PiS na własne życzenie wykluczył się z tej gry!
Skłócona z europejskimi chadekami partia Kaczyńskiego lata temu przeszła do marginalnej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). I ciągle płaci za to cenę. Dziś ECR jest drugą frakcją od końca, jeśli chodzi o liczbę deputowanych. Ma ich 62 na 751 europosłów. Poza PiS-owcami jej rdzeniem są brytyjscy Torysi – których pod koniec roku może już w Parlamencie Europejskim nie być.
Na prof. Zdzisława Krasnodębskiego w ostatniej turze głosowało zaledwie 85 deputowanych. Poza członkami ECR kandydat PiS był więc w stanie przekonać do siebie zaledwie 23 osoby!
Donald Tusk: – Nie znam powodów, dla których eurodeputowany Zdzisław Krasnodębski doznał tak upokarzającej klęski. Ale oczywiście jest to bardzo przykry obraz, jak się widzi, ile głosów dostał. W polityce są zawsze dwie metody postępowania: polski rząd zdecydował się działać negatywnie, to znaczy blokować, a nie wygrywać coś dla siebie. Zawsze uważałem, że lepiej coś wygrać dla Polski, dla regionu, niż kogoś utrącić. I to ma wtedy swoje konsekwencje!
PiS ma w Parlamencie Europejskim problem nie tylko z arytmetyką, ale i przekonywaniem do siebie kogokolwiek. Nic nie wskazuje, by partii poszło lepiej przy naprawdę istotnych rozdaniach – np. kluczowych stanowisk w Komisji Europejskiej.
Niestety!

Jedno przemyślenie nt. „Edward M. Urbanowski: Zero ? i upokorzenie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.