Feralna pomyłka antyterrorystów

Ostatnio głośno jest w Polsce o pomyłkowych wtargnięciach brygad antyterrorystycznych do mieszkań niewinnych ludzi. Taka sytuacja nie ominęła mieszkańców Wołomina ? Moniki i Pawła Ziółkowskich, z dwójką dzieci: dziewięciomiesięcznym Grzesiem i 14-letnim Marcinem.

Na terenie Wołomina i Łodzi zatrzymano 16 członków grupy przestępczej, zajmującej się handlem narkotykami. To z całą pewnością sukces. Jednak rodzinie Państwa Ziółkowskich z Wołomina ten dzień na długo zapadnie w pamięci.

Feralnego dnia, tuż po piątej rano, do wynajmowanego przez nich mieszkania wtargnęła brygada antyterrorystyczna. To co działo się od tej chwili przez najbliższą godzinę do dziś wzbudza silne emocje. Rodzinie towarzyszy nadal szok, strach i ból. Pani Monika chodzi w gorsecie usztywniającym kręgosłup, bowiem podczas feralnego poranka antyterroryści poważnie uszkodzili jej kręgi. Kobieta ma pęknięty jeden z kręgów kręgosłupa i jeszcze przez trzy miesiące będzie musiała chodzić w gorsecie.

– Ze snu wyrwał mnie huk. Nie wiedziałam co się dzieje. Wstałam i chciałam pobiec do starszego syna. Zostałam natychmiast rzucona o podłogę, przygnieciona kolanem do ziemi. Gdy chciałam cokolwiek tłumaczyć, słyszałam tylko krzyki: ?Zamknij się!?, ?Morda w kubeł!?- wspomina te straszne wydarzenia. ? Mój 14-letni syn miał wycelowaną w siebie lufę pistoletu. Całe to zdarzenie w naszym mieszkaniu trwało około godziny – wyjaśnia kobieta.

Po godzinie okazało się, że antyterroryści trafili wprawdzie pod właściwy adres, ale nie do tego mieszkania co potrzeba. W budynku pod tym adresem mieszka więcej niż jedna rodzina.

– Kiedy już zorientowali się, że popełnili pomyłkę usłyszeliśmy ?Przepraszam? i tyle. Mieli sprowadzić lekarza, ale nikt się nie pojawił. Od razu poczułam ból w plecach. Po całym zdarzeniu trzy dni spędziłam w szpitalu. Gorset będę nosić jeszcze przez trzy miesiące ? mówi z żalem poszkodowana.

Ziółkowscy wynajmują mieszkanie w budynku w którym jest kilka lokali mieszkalnych. Ich zdaniem policja chce prawdopodobnie odwrócić uwagę od pomyłki, wytykając im niedopełnienie obowiązku meldunkowego.

– Nie mamy żalu do samej brygady antyterrorystycznej, ale do wywiadu. W tym budynku mieszka kilka rodzin. Powinno się poważniej podejść do sprawy rozpoznania terenu – podkreśla Paweł Ziółkowski. ? Policja tłumaczy się, że dokładniejszym wywiadem mogliby spłoszyć przestępców. A cztery dni przed wtargnięciem brygady wokół domu krążyli policjanci w cywilu. Po drugiej stronie ulicy stał jeden antyterrorysta paląc papierosa. Jakoś nie obawiali się wtedy wystraszyć tych handlarzy – opowiada.

Choć od tamtego zdarzenia minęło już trochę czasu, koszmar dla całej rodziny ciągle się nie skończył. ? Szukamy nowego mieszkania, bo to już zawsze będzie kojarzyć się nam z tym wydarzeniem. Jesteśmy przewrażliwieni na wszelkie odgłosy ? tłumaczą. ? Spadnie śnieg. Ktoś trzaśnie drzwiami… a nam już wszytko się przypomina. Do dziś budzę się w nocy i wydaje mi się, że widzę nad sobą zamaskowane postacie. Nasz dziewięciomiesięczny Grześ ciągle płacze przez sen. Takiego przeżycia nie sposób zapomnieć – opowiadają.

Tłumaczenia policji, że ich błąd wyniknął z niedopełnienia obowiązku meldunku nie przekonuje państwa Ziółkowskich. Wynajęli adwokata. Chcą wyjaśnić sprawę do końca.

– Planowano, że działania związane z zatrzymaniem osób podejrzanych o handel narkotykami na terenie Wołomina odbędą się tydzień później niż faktycznie się one odbyły. W trakcie działań operacyjnych pojawiły się nowe okoliczności, które spowodowały wcześniejsze działania o cały tydzień. Okoliczności te były na tyle istotne, że w ciągu jednej doby podjęto decyzję o natychmiastowych działaniach, potwierdziły się bowiem informacje o tym, że na terenie Wołomina działa grupa przestępcza zajmująca się handlem narkotykami. Brak natychmiastowej reakcji ze strony policjantów mógłby skutkować nieskutecznymi działaniami. A tak udało się zatrzymać 13 osób w Wołominie i 3 osoby na terenie Łodzi zajmujące się działalnością przestępczą. Są to osoby, które wprowadziły na rynek bardzo dużą ilość narkotyków o wartości rynkowej ok. 2 milionów złotych. W tak krótkim czasie ciężko jest precyzyjnie zebrać wszystkie informacje. Działania w takich sytuacjach są dynamiczne mogą wydarzyć się rzeczy nieprzewidziane. W tym konkretnym przypadku policja miała informacje, że chodzi o działanie grupy przestępczej a to rodzi podejrzenie, że grupa taka może posiadać broń. Warto przy tej okazji powiedzieć o tym, jak zachować się w sytuacji, gdy znajdziemy się przypadkowo w miejscu podobnych działań policji: Nie szarpiemy się, nie sięgamy do kieszeni, nie dyskutujemy. Należy wykonywać wszystkie polecenia wydawane przez policję. Mam świadomość tego, że w podobnych okolicznościach trudno jest zachować spokój, ale jest to jedyne rozsądne zachowanie. Policjanci sprawdzą lokal i osoby w nim znajdujące się i jeśli nie znajdą niczego niezgodnego z prawem to na pewno przeproszą za zaistniała sytuację i poinformują osoby poszkodowane o przysługujących im prawach. Jeśli w wyniku działań policji są osoby poszkodowane to mają one zawsze prawo do złożenia skargi na działania funkcjonariuszy i dochodzenia swoich praw przed sądem ? mówi Tomasz Sitek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wołominie.

Sylwia Kowalska,

Teresa Urbanowska