Joker w talii

Kolejne głosy zachwytu zza oceanu zaostrzyły apetyty polskich widzów. Mówiono głośno o arcydziele i kreacji Hetha Ledgera, która przejdzie do historii kina. Rzeczywiście ? tragicznie zmarły gwiazdor stworzył tuż przed śmiercią niezwykle sugestywną kreację psychodelicznego złoczyńcy.

Dla kilku scen z Jokerem warto obejrzeć ten niestety przeciętny popis pirotechniki i efektów specjalnych. Twórcy filmu, a szczególnie reżyser Christopher Nolan, odrobinę się zapędzili. ?Batman: początek? był powiewem świeżości, filmem, który odważnie pozbawiał historię o człowieku-nietoperzu cech komiksowej tandety. Właśnie w stronę komiksowości podążały kolejne produkcje z połowy lat 90., stając się sztandarowymi przykładami kiczu tamtego okresu. Nolan odczłowieczył postać herosa, zabrał mu większość gadżetów, obarczając ludzką psychiką i anatomią. Podany w formie realistycznego filmu akcji ?Batman: początek? oglądało się z fascynacją, zapominając o serii filmów zrealizowanych przez Tima Burtona i Joela Schumachera.


?Mroczny rycerz? nie podąża niestety tym tropem. Nolan wraca do punktu wyjścia. W nowym projekcie na pierwszy plan wysuwa dylematy związane z obowiązkami superbohatera wobec społeczności Gotham City. Tematy poświęcenia i względności bohaterstwa zostały potraktowane po macoszemu.
Pozwolę sobie użyć bezwzględnej, jednakże celnej, uwagi mojego znajomego: ?patetyczność filmu jest na poziomie radzieckiej propagandówki o wielkości ojczyzny?. Niestety trudno się z tym nie zgodzić. Poza tym gdy na ekranie nie pojawia się Joker wieje nudą. Powróciły gadżety, komiksowa otoczka i sentymentalność. Nolan nie panuje nad wielką machiną, jaką uruchomił ? film jest nierówny, miejscami kiepsko wyreżyserowany. I mimo, że jednym z bohaterów jest Joker, to fabuła jest potraktowana zbyt serio. I można się spytać właśnie jak Joker: ?Why so serious?? (Dlaczego tak poważnie?).
Ledger jest genialny. Jego kreacja przejdzie do historii. Jest to z pewnością najciekawszy czarny charakter od czasu Hannibala Lectera z ?Milczenia owiec?. Nie porównywałbym Ledgera z Nicholsonem, który grał Jokera 20 lat temu. Ten pozwolił sobie na zwyczajny wygłup i groteskowość. Ledger kryje w sobie tajemnicę i smutek, dlatego jego Joker poza śmiechem, budzi również fascynację i grozę. Niedługo po premierze widziałem na ulicach Nowego Jorku ludzi, chodzących w koszulkach z podobizną nowego idola. Początek nowej legendy?

Marcin Pieńkowski