Kobieta w biznesie

Rozmowa z Bożeną Kolasińską,
właścicielką firmy LOCO w Wołominie


Kobieta w biznesie, w naszym powiecie, kojarzy się raczej z jakimś
niewielkim interesem. Jednak Pani firma jest jedną z większych w
Wołominie i kobieta na czele tak dużej firmy to u nas rzadkość. Jak
się Pani czuje współpracując głównie z mężczyznami?

– Myślę, że dobrze. To, że jestem
kobietą niejednokrotnie pomaga. Czasem jednak powstaje bariera, którą
trudno jest na początku pokonać. Nie wszyscy mężczyźni wierzą w to,
że kobieta może być twardym negocjatorem i nie zawsze od początku
traktują mnie poważnie…

– Jest Pani twardym negocjatorem?

– Tak mówią…

– Czy pamięta Pani moment w którym
zapadła decyzja, że zajmie się Pani prowadzeniem własnej firmy?

– Stało się to przez przypadek. Można
powiedzieć z marszu. Zobaczyłam w jednej z gazet ogłoszenie firmy
mojego kolegi ze studiów i mąż zadał mi pytanie, czy nie
mogłabym również tego robić. Jestem z wykształcenia
ogrodnikiem po SGGW w Warszawie. Pomyślałam, że może faktycznie.
Wkrótce zresztą nadarzyła się okazja. Politechnika Warszawska
ogłosiła przetarg na urządzenie i konserwację ogrodów, potem
kolejny w innym miejscu. Przygotowałam się do tych przetargów
i wygrałam je. Od tego się zaczęło…

– Ale LOCO, to nie jest firma, która
urządza ogrody.

– Po zasmakowaniu w usługach
postanowiliśmy wspólnie z mężem spróbować w handlu.
Lubię wyzwania. A ponieważ branża piwna jest trudna, wybór
padł na dystrybucję napoi.

– Dziś sytuacja w gospodarce,
szczególnie zaś w handlu zmieniła się bardzo. Duże sieci
niszczą niewielkie detaliczne sklepiki. Jak te zmiany wpłynęły na
Pani działalność?

– Jesteśmy firmą, która
dostarcza napoje również do dużych sieci. Staram się zawsze
negocjować takie warunki, aby detaliści nie mieli gorszych,
przynajmniej w przypadku mojej branży.

– Ile godzin dziennie Pani

pracuje?

– Mój dzień pracy trwa 12
godzin. Bywa też tak, że i 16 godzin jest za mało. Nieraz budzę się w
nocy i myślę o sprawach, które mi się przypomną, a nie są
jeszcze załatwione. Dużym problemem jest znalezienie czasu dla
rodziny.

– Wiem, że długo czekała Pani na
dziecko, które w końcu jest. Czy tak sobie Pani wyobrażała
macierzyństwo?

– Na pewno czuję się spełniona jako
kobieta. Dziecko daje mi chęć do życia i do dalszej pracy. I choć,
jak wcześniej wspomniałam, znalezienie czasu dla rodziny w moim
przypadku nie jest łatwe, to jednak przy odrobinie samokontroli i
konsekwencji ten czas dla dziecka znajduję.

– Jest Pani osobą pogodną. Czy oznacza
to, że beztroską?

– Myślę, że jestem osobą odpowiedzialną
i wcale nie beztroską, za jaką można mnie uznać na początku
znajomości. Myślę, że niejednokrotnie właśnie ta pogoda pomaga mi
załatwić sprawy w trudnych sytuacjach. A tak naprawdę, moje prywatne
humory czy sprawy nie interesują ani moich pracowników, ani
klientów. Jeśli lubimy swoją pracę, jeśli lubimy ludzi,
wówczas praca przynosi nam więcej radości i satysfakcji i nie
zawsze pieniądze są tu najważniejsze.

– Dziś rynek pracy nie ma wiele ofert
dla tych, którzy tej pracy poszukują. Czy w takiej sytuacji
łatwo być pracodawcą?

– Mam świadomość, że decyzje jakie
podejmuję mają wpływ nie tylko na mnie i na moją rodzinę, ale również
na moich pracowników i ich rodziny. Czuję się odpowiedzialna
również za nich. Faktycznie o pracę jest dziś bardzo trudno,
ale nie wyobrażam sobie, że jeśli ktoś ma chęć do pracy, to tej pracy
nie znajdzie.

– Ale wielu ludzi uważa, że znaleźli
się w sytuacji bez wyjścia i nie widzą możliwości poprawy swojego
bytu…

– Ludzie, którzy są zdrowi, mają
zdrowe dzieci, już mają powód do radości. Najgorzej jest w
sytuacjach, kiedy któremuś z członków rodziny tego
zdrowia zabraknie, a rodzina nie ma pieniędzy na leczenie.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała

Teresa Urbanowska