Malarstwo ? droga do nieśmiertelności

Rozmawiam z panią Bogusławą Ołowską. Niezwykle wrażliwą na sztukę, charyzmatyczną osobą, która swoją miłością do malarstwa potrafi zarazić rzesze ludzi.

– Prowadzi Pani w Miejskim Ośrodku Kultury w Ząbkach Pracownię Rysunku i Malarstwa. Pracuje też Pani w innych miejscach. Czy nauczanie grup ząbkowskich wyróżnia się czymś szczególnym?
– Prowadzę jeszcze grupy w DK ?Zacisze?, Szkole Katolickiej w Ząbkach i MOK w Kobyłce. W ząbkowskim MOK 15 lat temu rozpoczęłam swoją przygodę z nauczaniem malarstwa i rysunku. Tutejsza działalność to mój fundament. Kiedyś pracowałam jako realizatorka oprawy plastycznej w telewizji na Woronicza. Myślałam, że moje życie zawodowe będzie biegło właśnie w tym kierunku. Jednak los chciał inaczej. Kiedy byłam na urlopie macierzyńskim, ówczesna dyrektor MOK w Ząbkach zadzwoniła do mnie i zaproponowała prowadzenie zajęć plastycznych. Postanowiłam spróbować i już tutaj zostałam. Byłam zdziwiona, gdy na moje zajęcia napływały fale dzieci. Zdałam sobie wówczas sprawę, że zaistniał spory popyt na malarstwo. Wkrótce miałam około stu dzieci. Potem zaczęli pojawiać się dorośli.
– Jakie jest Pani wykształcenie plastyczne?
– Ukończyłam Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. Później uzyskałam uprawnienia plastyczne.


– Czy sama Pani maluje?
– Kiedyś malowałam. Teraz brakuje mi czasu. Prowadzę grupy od 9 do 21. W sumie uczę ponad 300 osób we wszystkich placówkach. Ale kocham moją pracę i życzę tego każdemu. Moja miłość promieniuje widocznie na dzieci i dlatego łatwo zaszczepiam w nich zamiłowanie do sztuki.
– W jaki sposób można odkryć w sobie talent plastyczny?
– U mnie na zajęciach prowadzę naukę rysunku i malarstwa od podstaw.  Etap po etapie pokazuję jak zamalować kartkę, jak mieszać kolory, jak poprawnie wykonać perspektywę… Mam wybrane tematy, które pozwalają odnaleźć siebie w danym kierunku, stylu plastycznym. Po pół  roku dzieci zaczynają malować już na płótnie. Wtedy czują smak sukcesu. Widzą, że potrafią zrobić coś, czego nie umie mama czy tata. Zaczynają w siebie wierzyć. Do pracowni przychodzą zarówno utalentowani  i tu mój wkład pracy jest mniejszy, jak i mniej utalentowani, wtedy muszę oddać im więcej swojej energii. Jednak sądzę, iż sukces następuje wówczas, gdy włożymy 90% pracy, przy 10% talentu. Nigdy odwrotnie. Każdego można więc nauczyć malarstwa.
Malujemy zarówno w pracowni, jak i w plenerze. Wyjeżdżamy też, by tworzyć. Byliśmy już w Radziejowicach, Nieborowie, Darłówku, na Litwie i Ukrainie. W tym roku zamierzamy wyruszyć w plener do Transylwanii.
– Czy są jakieś granice wiekowe kiedy można rozpocząć naukę rysunku i malarstwa?
– Na malowanie nigdy nie jest za późno. W moich grupach są także panie po pięćdziesiątce. Malarstwo to fantastyczna forma pozostawiania po sobie śladu. To droga do nieśmiertelności.
– Obecnie można podziwiać prace Pani ząbkowskiej grupy plastycznej w Powiatowej Galerii Korozja i Kolor. Jak doszło do tej wystawy?
– Zazwyczaj wystawialiśmy w Warszawie. Nasze obrazy wisiały już między innymi w Galerii Porczyńskich, w Teatrze Rampa, w Kuźni w Radziejowicach, w Ermitażu. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że trzeba pokazać je też w Wołominie. Pani dyrektor galerii obejrzała prace i  uznała, że nadają się do wystawienia. A twórczość jaką zwykle pokazujemy na różnych ekspozycjach jest rzeczywiście bardzo dobra. Aż trudno uwierzyć, że tyle udało mi się wydobyć z moich uczniów. Widać, że kochają to, co robią. Czasem słyszę, że moi amatorzy malują lepiej od profesjonalistów. Coś w tym jest, bowiem malują tylko od serca. Nie ma tu żadnej komercji. Niechętnie sprzedają swoje obrazy. Jedna z pań, które prowadzę, powiedziała, że nie chce sprzedać swoich dzieł, bo to jej ?dzieci?.
– Czy malowaniu artystom zawsze towarzyszą mocne stany emocjonalne?
– Rzeczywiście stany emocjonalne są napędem do malowania. Istnieje teoria, że geniuszami są ludzie szaleni. Jeśli ma się w sobie trochę szaleństwa to twórczość takiej osoby jest inna od reszty, wyróżnia się na tle szarości. Poprzez malarstwo można pokazać kim jest się naprawdę. Można ukazać swój charakter i osobowość. Do sztuki lgną ludzie dobrzy, wrażliwi na piękno, a także na krzywdę ludzką. Dzieci przychodzące na moje zajęcia nigdy nie mają średniej niższej niż 4. To taka swoista ?śmietanka?.

Rozmawiała
Sylwia Kowalska