Mnie nie jest wszystko jedno

Jerzy F. Kielak

Nie jest moim celem
ekscytowanie się, (czy zachęcanie do takich postaw kogokolwiek)
wydarzeniami kryminalnymi. Nie o sensację chodzi lecz o pytanie: –
dokąd zaszliśmy jako społeczeństwo.?

Brutalne morderstwo
oburza i przeraża.

Zapytajmy jednak, czy
nie ma w tym i naszego grzechu, grzechu zaniedbania?

Co zrobiliśmy, a czego
nie zrobiliśmy? Gdzie jest próg tolerancji, a właściwie
tolerowania złych, nagannych a nawet kryminalnych zachowań? Gdzie są
zasady, już nie mówię dobrego wychowania, ale przestrzegania
najbardziej elementarnych norm?

Posłuchajmy jakim
językiem mówi ulica, jakim językiem mówi młodzież?
Jakie zwroty i wyrażenia dominują? Popatrzmy na wzorce zachowań
prezentowane przez polityków i ludzi z pierwszych stron gazet.
Popatrzmy, co w poszukiwaniu sukcesu, nazywanego oglądalnością,
słuchalnością czy poczytnością (czy jak to się tam nazywa), robią
stacje telewizyjne i radiowe, no i oczywiście gazety.

Sensacja jest w cenie.
Im więcej przemocy tym większe nakłady, bo czytelnicy uwielbiają
sensację. Jak nie ma się sensacji i nie ma o czym pisać to przecież
zawsze można taka sensację wyreżyserować, i odegrać przed
przechodniami. Później nazwie się to „prowokacją
dziennikarską”. To taki zwrot „wytrych”, który
ma tłumaczyć, że wszelka głupota i podłość jest dopuszczalna, bo
podobno czyniona w imię jakichś bliżej nieokreślonych , ale z całą
pewnością wzniosłych celów. Mniejsza o to , zawsze dorobi się
jakąś teorię do zaistniałej sytuacji! Wygłosi się na przykład jakąś
bzdurę o wolności prasy czy coś w tym rodzaju.

Później jednak,
jakiś smarkacz zachęcony tego rodzaju przykładem zatelefonuje i
powie, że gdzieś jest bomba albo coś podobnego. Nauczył się przecież
od tych, którzy nazywają siebie „opiniotwórczymi”.

I tak nakręcamy
spiralę.

I kiedyś znów w
publicznym miejscu stanie, jakiś lebiega ubrany w strój – bin
Laden – o – podobny, trzymając w ręku, już nie przedmiot udający
granat, tylko coś co nim rzeczywiście będzie. No dobrze, może jednak
nie kończmy. Złe nie śpi…