Naziemni piloci

Nad naszymi miastami widać już nie tylko paralotniarzy i motolotniarzy – coraz częściej na tle nieba możemy dostrzec przemykające dziwnie nisko i szybko sylwetki samolotów i helikopterów. A właściwie ?samolocików? i ?helikopterków?. Dariusz Szpański jest jednym z ?pilotów naziemnych? – miłośników latających modeli sterowanych radiem.

? Czy wasze modele buduje się od podstaw, czy tylko składa z gotowych elementów?

? Większość z nas kupuje modele do montażu – można powiedzieć, że gotowe w dziewięćdziesięciu procentach. Ale są też modelarze, którzy budują od podstaw, z planów, własnoręcznie wykonując większość elementów. ?Własnoręczność? jest dziś oczywiście umowna – często w precyzyjnej robocie wyręczają ich na przykład plotery. Jednak zdecydowana większość dzisiejszych modelarzy woli latać, niż budować – stąd popularność niemalże gotowych modeli.

? Wasze modele to odwzorowania istniejących, rzeczywistych jednostek czy też konstrukcje stworzone wyłącznie z myślą o modelarzach?

? Powiedział bym, że są wzorowane na konkretnych samolotach, głównie akrobacyjnych. Wzorowane, ponieważ przy przeskalowaniu do rozmiaru modelu część rozwiązań musi ulec modyfikacji ze względu na inne parametry lotu. Zdarzają się też prawdziwe makiety, odwzorowujące najdrobniejsze szczegóły wyposażenia kokpitu pilota.

? Co napędza wasze maszyny?

? Małe silniki spalinowe, do 15-20 cm sześciennych pracują na nitrometanolu, większe pojemności to już silniki benzynowe, zasilane mieszanką. Przez ?większe? rozumiem tu pojemności nawet w okolicach 420 cm… Taki ?model? potrafi osiągać rozmiar około 80% swojego pierwowzoru.

? To już ekstremalne przypadki… Jakich modeli ty używasz?

? Najczęściej około trzech metrów rozpiętości skrzydeł, to jest jakieś 40% rozmiaru oryginalnego samolotu.

? Wygląda to na kosztowne hobby… Jak zacząć, nie doprowadzając się do bankructwa?

? Pomalutku! Najpierw polecam najprostszy motoszybowiec z uproszczonym sterowaniem, żeby nie zniechęcić się nadmiarem dźwigienek i pokręteł. bardzo przyzwoity model razem z konsolą sterowania radiowego to wydatek około 400-500 zł. Mówimy tu o modelu z silnikiem elektrycznym, co bardzo upraszcza zabawę. Nie warto na początku inwestować w kosztowniejszy sprzęt – ryzyko rozbicia modelu jest zbyt duże…

? Odbywają się jakieś zawody modelarzy?

? Oczywiście, jest masa dyscyplin związanych z modelarstwem. Przede wszystkim widowiskowe konkursy akrobacji powietrznych, ale też na przykład freestylowe latanie do muzyki. Konkurują też ze sobą konstruktorzy makiet – skupiają się przede wszystkim na samolotach wojskowych. W tym przypadku liczy się nie tylko stopień i dokładność odwzorowania oryginału, ale też jego zachowanie w powietrzu. Jeden z kolegów ma nawet na wyposażeniu… blondynkę za sterami. Jeśli samolot stoi gdzieś na ekspozycji, to ma dla niej specjalny leżaczek, na którym jego ?pilotka? się opala!

? Skoro taką wagę przywiązujecie do szczegółów, to zapewne macie też swoje modelarskie lotniska…

? Oczywiście – choć nie dla fasonu, ale dla wygody i bezpieczeństwa. Modelarze z okolic Wołomina latają w Krubkach-Górkach. Mamy tam utrzymywany w czystości, regularnie koszony i równy pas startowy.

? Może warto pomyśleć o jakimś małym pokazie modelarskim? Teren wołomińskiego OSiR-u powinien chyba wystarczyć?

? Dla helikopterów wystarczy choćby murawa głównego boiska. Małe modele samolotów powinny zmieścić się nad stawem… Wiosną możemy spróbować. W końcu w Wołominie działała kiedyś modelarnia przy klubie ?Tramp?, więc mamy jakieś tradycje w tej dziedzinie…

Rozmawiał Łukasz Rygało