Podział Mazowsza tak, ale statystyczny

– Chcemy dla Was pracować, ale żeby realizować dobrą zmianę, potrzebny jest spokój ? mówiła radna sejmiku Marzena Małek, podczas konferencji prasowej w Wołominie, zwołanej przez posłów: Jacka Sasina i Piotra Uścińskiego.

? Wydawać by się mogło, że Trybunał Konstytucyjny to już przebrzmiały temat, jednak podczas spotkania z dziennikarzami poświęciła Pani dużo miejsca temu zagadnieniu. Czy należy rozumieć, że temat nie jest zamknięty?
? Mówiąc o Trybunale Konstytucyjnym warto zwrócić uwagę na fakty i mity.
Poprzednia koalicja rządowa PO-PSL- na dwa tygodnie przed wyborami do nowego parlamentu- wybrała pięciu nowych sędziów na miejsce członków Trybunału Konstytucyjnego, których kadencja upływała po wyborach. Zdaniem PiS tę decyzję powinien podjąć już nowy Sejm.
Odchodząca władza zapewniła sobie w ten sposób w składzie TK aż 14 na 15 swoich nominatów i  złamała podstawową zasadę pluralizmu sądów konstytucyjnych, wbrew zaleceniom Europejskiej Komisji na Rzecz Demokracji przez Prawo (zwanej Komisją Wenecką), która stwierdziła, że ?partia rządząca nie powinna mieć możliwości obsadzenia wszystkich stanowisk sędziów wedle swojego wyboru?.
? A czy obecna sytuacja nie jest jedynie odwróceniem ról?
? Absolutnie nie ponieważ nowy parlament podjął działania  naprawcze. Wygasił mandaty sędziom przedwcześnie wybranym przez odchodzącą władzę i dokonał kolejnego wyboru. Prawo i Sprawiedliwość przywróciło pluralizm w Trybunale, ale nie zapewniło sobie przewagi w tej instytucji.
Zaledwie 5 z 15 obecnych członków Trybunału Konstytucyjnego to osoby wskazane przez nową parlamentarną większość.  Jeden sędzia to kandydat partii, których nie ma już w parlamencie, wybrany m.in. głosami Prawa i Sprawiedliwości w 2007 roku.
Premier Beata Szydło na spotkaniu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zaproponowała kompromisowe, korzystne dla opozycji rozwiązanie. Według niego 8 z 15 sędziów wybierałaby opozycja, a tylko 7 koalicja rządowa, tak by już nigdy władza nie miała przewagi w Trybunale.
Część opozycji –  z Platformą Obywatelską i Nowoczesną na czele- odrzuciła kompromisowe rozwiązanie. Ich brak gotowości do współpracy świadczy o tym, że te partie nie są zainteresowane rozwiązaniem politycznego sporu, prowokują konflikt i próbują paraliżować pracę rządu.
–  ?Pozwólcie nam pracować? – to apel który mocno podkreśliła Pani podczas konferencji. Ale przecież to nic nowego, że opozycja patrzy na ręce rządzącym?
– W tym, że opozycja się przygląda nie ma niczego nowego, to prawda. Chodzi jednak o to, aby nie wprowadzać opinii publicznej w błąd a to się dzieje już nagminnie.
? Jakiś konkretny przykład?
? Faktem jest, że jako Prawo i Sprawiedliwość od dawna mówimy o potrzebie wydzielenia Warszawy z terenu województwa mazowieckiego. To jest pomysł, który jest w naszym programie wyborczym i zamierzamy ten projekt zrealizować. Jednakże rząd pracuje nad statystycznym podziałem Mazowsza. Prace nad tym trwały jeszcze w poprzedniej kadencji, a rząd Ewy Kopacz określił kształt granic nowych jednostek statystycznych, obejmujących Warszawę z podwarszawskimi powiatami, i resztę Mazowsza. Nie ma w tym żadnej nowości ani sensacji.
Chodzi tu nie tylko o perspektywy pozyskania funduszy europejskich, ale o zapewnienie w dalszej przyszłości trwałych, stabilnych ram finansowych tych jednostek. Stolica zawyża statystki i biedniejsze regiony nie mogą korzystać przez to z pomocy, które jest im dedykowana. Przypadek województwa mazowieckiego jest czymś nadzwyczajnym, nie tylko w skali Polski. Z zasady w całej Unii Europejskiej jednostki statystyczne, wydzielone na potrzeby unijne, pokrywają się z granicami administracyjnymi w danym kraju, np. województwami czy landami. I takie działanie jest uzasadnione także w przypadku Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.