Potrzeby mieszkańców, a nie interesy partyjne

Z Michałem Milewskim ze Wspólnoty Samorządowej ? radnym Młodzieżowej Rady Miasta w latach 2004?2006, a obecnie radnym Rady Miejskiej w Wołominie ? rozmawia Teresa Urbanowska.

? Przed świętami Wielkiej Nocy młodzież wołomińska wybrała Młodzieżową Radę Miasta. Dlaczego angażował się Pan w kampanię wyborczą?

? W latach 2004?2006 sam byłem radnym w Młodzieżowej Radzie Miasta. Właśnie praca w tej radzie kształtowała moją postawę jako samorządowca. Dlatego też chętnie spotykałem się z moimi młodszymi kolegami, sąsiadami. Cieszę się z frekwencji wyborczej, jaka była w Czarnej. Miałem nadzieję na to, że z mojej miejscowości w Młodzieżowej Radzie Miasta znajdzie się reprezentant. I tak się stało. Marcin Szczęsny zdobył najwięcej głosów ze wszystkich nowo wybranych młodych radnych.

? Dlaczego jest to dla Pana ważne?

? Obserwując to, co dzieje się w polityce i w samorządzie, widzę, że młodzież musi się od najmłodszych lat uczyć, na czym polega praca samorządowca, najlepiej nauczą się tego działając ? przykładowo w Młodzieżowej Radzie Miasta. Na spotkaniu przedwyborczym zadałem im pytanie, czy wiedzą, że może być budowany w Wołominie Skate Park i ile osób wnioskowało o taką inwestycję? Bardzo się zdziwili, gdy dowiedzieli się, że wystarczyło około 15 osób, żeby zaczęły się prace nad taką inwestycją .

? Wspomniał Pan o polityce. Jaki ona ma wpływ na Pańskie życie?

? Muszę przyznać, że duży. Dziś mogę już nawet stwierdzić, że polityka jest moją pasją. Lubię dyskutować, przekonywać i być przekonywany. Notoryczne konfrontacje nakręcają mnie do działania.

? Czego nauczył się Pan przez te osiem lat aktywności samorządowej?

? Pokory wobec innych ludzi i wobec swoich własnych możliwości. Ale dzięki tej aktywności dowiedziałem się również, że mam grono zaprzyjaźnionych ludzi, na których wsparcie zawsze mogę liczyć. Nauczyłem się też, że warto dążyć do wyznaczonego celu i nie zrażać się pierwszymi niepowodzeniami. Jednym słowem ? jeśli jestem przekonany o słuszności wybranej drogi, to nie powinienem odpuszczać zbyt łatwo i napotykając na trudności, nie rezygnować zbyt szybko.

? Ile miał Pan lat, gdy został Pan radnym ?dorosłej rady??

? Miałem 21 lat. Wbiłem się w garnitur, mogłem rozmawiać z burmistrzem, posłami i innymi ważnymi ludźmi. Na początku było fajnie… ale po półtora roku ludzie zaczęli pytać o to, co się dzieje, i udowadniać, że nie dzieje się nic. Zaczęły się schody. Dla mnie ? radnego z Czarnej, na pierwszym planie była szkoła: ogrodzenie, wjazd, którego nie było przez kilka lat, no i ta sala gimnastyczna, która teraz na szczęście już się realizuje.

? Jest Pan radnym drugą kadencję, czy zmieniło się Pana podejście do pracy w samorządzie?

? W poprzedniej kadencji radny Milewski był jak pierwszoklasista przychodzący do szkoły. Dziś zbliżam się już chyba do matury, którą mam nadzieję zdać…

? W poprzedniej kadencji, o czym sam Pan przed chwilą mówił, Pana priorytetem była szkoła w Czarnej. Co dziś jest tym priorytetem?

? Nadal na pewno Czarna i Helenów ? czyli budowa sali gimnastycznej, która, mam nadzieję, ruszy w przyszłym roku. Dalej ? zwodociągowanie Helenowa i chodniki. Ulica Piłsudskiego jest już robiona, dalej przechodzi w Radzymińską, gdzie też niebawem będzie robiony chodnik. Ważny jest również chodnik przy drodze wojewódzkiej 635 na odcinku Rondo w Czarnej do końca Helenowa na ul. Witosa.

? To dobrze, że pamięta Pan o tych, którzy Pana wybrali, ale radny nie jest w radzie tylko po to, aby reprezentować swój okręg. Ślubuje pracę na korzyść całej gminy. Jak Pan wypełnia tę część ślubowania?

? Chcąc wypełnić rotę ślubowania, działam w Komisji Edukacji, ponieważ ten obszar, czyli oświata wołomińska jest dla mnie bardzo ważna, gdyż dotyczy dużej części naszego społeczeństwa.

? Na początku naszej rozmowy wspomniał Pan o tym, jak ważną rolę w Pańskim życiu odgrywa polityka. Po ostatnich wyborach tej polityki jest w naszym samorządzie więcej niż poprzednio. Władzę sprawuje ugrupowanie polityczne, a nie samorządowe. Jak Pan się odnajduje w tej rzeczywistości?

? Taki był wybór mieszkańców i należy go uszanować. Najważniejsze w tym jest, aby na pierwszym miejscu były potrzeby mieszkańców, a nie interesy partyjne. Decyzje powinny zapadać w Wołominie, a nie na przykład w Warszawie. Ostatnio mocno kręci się u nas karuzela stanowisk w jednostkach samorządowych. Trudno teraz ocenić, czy są to zmiany na lepsze. Burmistrz ? mam taką nadzieję ? ma świadomość, że jak wprowadzone zmiany nie przyniosą poprawy funkcjonowania tych jednostek, to konsekwencje poniosą nie tylko firmy, w których zmian dokonano, ale i sam burmistrz. Ja pozostaję wierny organizacji samorządowej, jaką jest Wspólnota Samorządowa, która jest poważną alternatywą dla partii, i myślę, że jej znaczenie u nas w mieście będzie coraz większe.