Quo vadis?

Od jakiegoś czasu piszę o drogach. Zawsze fascynował mnie temat drogi, podążania dokądś, fenomen czegoś co nieznane, a co może już za chwilę zobaczymy.
Już za dwa lata (jak ten czas leci) będziemy wybierali nowe władze samorządowe, a w przyszłym roku posłów, senatorów i prezydenta.
Mam taki zwyczaj, że z każdych wyborów zostawiam sobie ulotki kandydatów. Czarno na białym napisane jest tam co taki to a taki kandydat obiecuje, ba, gwarantuje, że jak on dojdzie do władzy to zrobi i to na pewno. Tu następuje cała lista tego co ma być. Każdy może sobie wpisać co chce bo i tak na złudzeniach się skończy. Cóż jednak wart byłby świat bez marzeń? Można jednak zobaczyć jak praktycznie wygląda realizacja niektórych haseł wyborczych. Hasłem uniwersalnym, występującym
w każdym programie, jest walka z bezrobociem i obietnica szybkiej likwidacji tegoż.
Jak praktycznie zwalcza się bezrobocie zobaczyłem kilka dni temu o godzinie piątej rano na warszawskim lotnisku Okęcie.
Lot do Londynu, nie jedyny tego dnia, około pięćdziesięciu pasażerów, może trochę więcej. Średnia wieku poniżej trzydziestu lat. Twarze inteligenckie. Żadnych dresów. Język pozbawiony powszechnych dziś wulgaryzmów. Wyglądają jak wycieczka studentów. W dużej części to absolwenci wyższych uczelni. W jakim celu lecą do Londynu? No właśnie, po co tam lecą? Jak mówią: do pracy, a jak się ułoży, to może zostaną tam na stałe.
Jakaż to ulga dla naszych władz. Przestaną wtedy nachodzić urzędy pracy i niepokoić pracujących tam urzędników natrętnymi pytaniami o pracę. Wskaźniki zaraz się poprawią, co zostanie triumfalnie ogłoszone jako sukces rządzącej aktualnie ekipy. „W naszym mieście, powiecie województwie bezrobocie zmniejszyło się o ileś tam procent” – pochwali się burmistrz, starosta czy wojewoda. Taktownie przemilczając ile to dobrze wykształconych młodych ludzi na zawsze wyjechało z tej oto prozaicznej przyczyny, że okazało się, że we własnym kraju nikomu nie są potrzebni. I ich z trudem zdobyty dyplom też! Dramaty, jakimi są często okupione wyprawy za chlebem, nie zmącą dobrego samopoczucia „obiecywaczom lepszego jutra”. – W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku już przygotowują teksty nowych obiecanek na kolejną kampanię wyborczą. Chciałoby się spytać: gdzie idziesz? Dokąd chcesz zajść? – Panie i panowie politycy, centralni i lokalni, czy pamiętacie te słowa:

Nic nie słysom, nic nie słysom,
ino granie, ino granie,
jakieś ich chyciło spanie … ?!
i dalej:
Pieje kur; ha, pieje kur …
Miałeś chamie złoty róg …”.
A może w Waszych szkołach tego się nie przerabiało?

Jerzy F. Kielak

3 przemyślenia nt. „Quo vadis?

  1. To prawda, wszyscy tylko obiecują że zwalczą bezrobocie a w rzeczywistości nic nie robią w tym kierunku. A młodzi wyjeżdżają i będą wyjeżdżać za chlebem. Za to do nas będą napływali pracownicy zza wschodniej granicy. tak to jest w tej naszej Polsce kochanej.

Możliwość komentowania jest wyłączona.