Strzały w Fabryczce

„Fabryczka” przy Orwida stała się w ostatni czwartek prawdziwym teatrem ? widzowie byli szczerze poruszeni godzinnym spektaklem w wykonaniu młodziutkich aktorów. O przygotowaniach do premiery „Pif-paf. Jesteś trup!” Łukaszowi Rygało opowiedziała Monika Kisła.

? Od ostatniego spektaklu „teatru Wprost” minęło kilka lat, ale wielu widzów wciąż pamięta wasze wyjątkowe spektakle walentynkowe czy spektakl „Na imię mi Oskar”. Czy to dlatego znów pracujesz z młodymi aktorami?

? Spotykam się z bardzo miłymi wspomnieniami widzów dotyczącymi naszych spektakli i pytaniami, czy „teatr Wprost” działa nadal. Działa, choć w związku z życiowymi planami iobowiązkami niektórych członków zespołu zmienił nieco profil – od kilku lat aktorzy współtworzą w TRAD SZANSA programy profilaktyczne „NIEbraNIE” i „decyzJA” i na razie nic nie zapowiada powrotu w innej formie. Choć nie mówimy jeszcze ostatniego słowa… Po „Oskarze” rozpoczęliśmy pracę nad kilkoma spektaklami – między innymi właśnie „Pif-paf. Jesteś trup!”. Teraz znów pojawiła się możliwość pracy nad tym scenariuszem.

? Jak na niego trafiliście.

? Nie pamiętam, minęło już kilka lat… Chcieliśmy i chcemy nadal, by teatr poruszał. Krążyliśmy wówczas wokół tematu przemocy rówieśniczej, może od tego się zaczęło? Odbyła się pierwsza próba czytana, wstępnie obsadziliśmy role. Teraz, po kilku latach, wróciliśmy do pomysłu z grupą młodych aktorów, z którymi razem z Anną Klamczyńską, aktorką teatru Wprost, pracujemy pod skrzydłami Powiatowego Centrum Dziedzictwa i Twórczości. Warunki są wymarzone, współpraca układa się świetnie, mamy wsparcie, o jakim nawet nie marzyliśmy – począwszy od wykonania elementów scenografii po druk zaproszeń czy plakatów. Spotykałyśmy się z aktorami dwa razy w tygodniu – i są tego pierwsze efekty.

? Skąd wzięli się ci młodzi aktorzy? Był jakiś casting?

? To faktycznie bardzo młodzi ludzie – większość jest w gimnazjum, najmłodsza aktorka kończy czwartą klasę podstawówki są dwie osoby z liceum. Poznaliśmy się podczas współpracy z Teatrem Tańca, potem dołączyło kilka osób, kilka odeszło – to naturalne. Pracowaliśmy nad tym spektaklem od marca, a więc niespełna cztery miesiące. Ich taneczne doświadczenia dobrze przekładają się na ruch sceniczny, to bardzo ułatwia pracę. Grupa jednogłośnie wybrała ten scenariusz spośród kilku propozycji i… chyba się udało?

? W pierwszej chwili tematyka tego spektaklu wydaje się być dość egzotyczna dla polskiego widza – w końcu informacje o szaleńcach strzelających do uczniów w szkołach docierają do nas raczej z USA. Jak reagują na to widzowie?

? Chyba dość szybko orientują się, że nie broń jest tu najważniejsza, ale brak dobrych relacji w rodzinie, społeczne presje, akceptacja i odrzucenie, przekroczenie pewnych akceptowanych społecznie granic. Cieszy mnie to, bo początkowo kusiła nas możliwość pewnych zmian, „zlokalizowania” tej historii i chyba dobrze, że tak się nie stało. Może właśnie ten początkowy dystans pozwala widzom dostrzec historię głównego bohatera z pewnej perspektywy i łatwiej przymierzyć ją do naszych realiów? To nie jest łatwy temat ani łatwa sztuka, ale widzowie byli poruszeni ich opinie po premierze są bardzo pozytywne, więc chyba udało nam się przekazać to, co było w niej najważniejsze.

? Co w planach oprócz przerwy wakacyjnej?

? Na pewno będziemy nadal pracować nad tym spektaklem – premiera to przecież nie koniec, ale pewien etap pracy. Spektakl można już pokazać widzom, posłuchać ich opinii, aby móc dalej nad nim pracować, trzeba też w końcu zmierzyć się ze stresem publicznej prezentacji efektów swojej pracy. Mam nadzieję, że ta sztuka będzie pomału ewoluowała. Na pewno poszukamy też z Anią w czasie wakacji innych, nowych scenariuszy – może nieco lżejszych?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.