Timbuktu – miasto, w którym książki były jedynym, godnym pożądania prezentem

Niewiele osób wie, a jeszcze mniej jest w stanie  uwierzyć w to, że w czarnej Afryce istniała świetnie prosperująca cywilizacja, która poziomem ?naukowego fermentu? o kilka długości przerastała średniowieczną Europę.

Setki tysięcy woluminów, spisywanych przez tysiąclecie są materialnym dowodem takiego stanu rzeczy.

Tu tuarescy nomadzi żyli w miarę pokojowo z osiadłymi potomkami założycieli państwa Songhaj i będącego jego kontynuacją Imperium Mali.

Jeden z  malijskich władców – król Mansa Musa podczas pielgrzymki to Mekki rozdał w Kairze taką ilość złota, że doprowadził do 12 ? letniej inflacji, a jego majątek, w przeliczeniu na dzień dzisiejszy wynosił marne….  400 mld. $. (Bill Gates, który może się poszczycić majątkiem na poziomie 75 mld $ i jest uznawany za najbogatszego człowieka na świecie w porównaniu z Mansa Musą wygląda jak ubogi krewny z prowincji).

Władca ten, oprócz rozdawnictwa złota zajmował się również rozwojem  edukacji i utworzył szkołę wyższą w Timbuktu.

Przybywający do tego odległego od cywilizacji miejsca uczeni z przerażeniem uświadamiali sobie, jak ogromna wiedza jest w posiadaniu osiadłych tu naukowców i często przenosili się do innych ośrodków akademickich tamtych czasów, aby prze kolejne lata intensywnie poszerzać swoje horyzonty i uniknąć kompromitacji w mieście nad Nigrem.

To również miejsce, gdzie książki były jedynym, godnym pożądania prezentem, a bogactwo człowieka szacowano w oparciu o zawartość jego biblioteki.

Timbuktu było jednym z nielicznych ośrodków, w których rozwijał się islam tolerancyjny, otwarty, przepełniony duchem humanizmu, a prawdziwym dżihadystą był ten, który walczył ze swoimi słabościami.

ruszamy do timbuktu

Jednak i na takie miejsca spadają nieszczęścia w postaci różnego typu barbarzyńców i fanatyków.

Ostatnim razem maiło to miejsce w latach 2012 ? 2014, kiedy Tuaregowie zapragnęli utworzyć własne, niezależne państwo Azawad.  Sny o niepodległości wybili z głów Tuaregów wcześniejsi sojusznicy – Al-Ka?ida Islamskiego Maghrebu, Ruch na rzecz Jedności i Dżihadu w Afryce Zachodniej i Ansar ad-Din czyli zwolennicy islamu wojującego, którzy do tolerancyjnego islamu z Timbuktu odnosili się z wrogością nie mniejszą niż do cywilizacji zachodniej.

Istniało ogromne ryzyko, że świadectwa materialne, w tym 377 tysięcy unikalnych manuskryptów ulegnie zagładzie, tak jak inne zabytki kultury malijskiej, odbiegające od wahhabickiej wersji islamu.

Osobą która z narażeniem życia podjęła cichą wojnę z fanatykami był skromny bibliotekarz z Timbuktu ? Abdel Kader Haidara.

Człowiek o niesamowitym wręcz uporze i talencie do pozyskiwania środków finansowych na zbieranie rozproszonych po całym Mali wolumenów i budowanie bibliotek, także prywatnych, w Timbuktu.

Podczas swoich wieloletnich wędrówek udało mu się powiększyć zbiory biblioteki im. Ahmeda Baby o tysiące unikalnych manuskryptów. Za pieniądze, otrzymywane w postaci grantów od wszelkich fundacji i instytucji zajmujących się dobrami kultury budował doskonale wyposażone obiekty i wspierał kształcenie ludzi zajmujących się rekonstrukcjami oraz kopiowaniem i katalogowaniem tych bezcennych foliałów.
To opowieść o poświęceniu całego życia książkom i wiedzy, dbałości o wielki skarb, jaki przez wieki gromadzono w tym tajemniczym mieście.

O determinacji i ryzyku, które ponosili ludzie, aby ocalić bezcenne zbiory przez zniszczeniem przez bezwzględnych barbarzyńców.

To także książka o historii miasta,  którego nazwa od stuleci wywołuje gęsia skórkę u wszelkiego typu i maści podróżników i uczonych.

Książka jest dostępna m.in. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ząbkach

Miejsce_Za_Miejscem_okładka duża_ok

 

Tytuł: Hardkorowi bibliotekarze z Timbuktu

Tytuł oryginału: The Bad-Ass Librarians of Timbuktu: And Their Race to Save the World?s Most Precious Manuscripts
Autor: Joshua Hammer
Tłumaczenie:  Dariusz Żukowski
Wydawnictwo: Agora SA
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 340

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.