W kroplach deszczu, w otchłani kosmosu

Krystyna Bileńki ? to nazwisko utkwi w pamięci każdemu, kto lubi i ceni prawdziwą sztukę. Prace tej artystki możemy nadal, po piątkowym wernisażu, oglądać w wołomińskim MDK-u. A jej pastele są naprawdę niesamowite. Urzekają każdą narysowaną kroplą, pajęczyną, spojrzeniem w kosmos?

? Co w sztuce inspiruje Panią najbardziej?

? Uwielbiam obserwować przyrodę i otaczający nas świat. Mam ku temu okazję, ponieważ dużo podróżuję, mieszkam na wsi, mam własny ogród, w którym też można zaobserwować wiele ciekawych zjawisk i zrobić niesamowite zdjęcia. Tak więc inspiruje mnie przyroda, ciekawe zjawiska atmosferyczne, kosmos i mgławice. Ta niesamowita skala barw, kształtów, wzajemnego przenikania się światła i kolorów pobudza wyobraźnię i daje malarzowi olbrzymie pole do popisu. Poza tym lubię przedstawiać otaczający nas świat w niebanalny sposób, co chyba najlepiej widać na prezentowanej wystawie.

? Czy miała Pani problem z podjęciem decyzji, które prace pokazać podczas wernisażu?

? Zawsze mam olbrzymi problem z doborem prac na wystawę. Dużo łatwiej jest, gdy zna się obiekt, gdzie mają być one prezentowane. Tutaj w Wołominie praktycznie wyboru tematyki wystawy dokonała Pani Wiola Obuchowska na podstawie zaprezentowanych wcześniej przeze mnie zdjęć moich pasteli.

? Pani prace w suchej pasteli są wręcz trójwymiarowe. Jak uzyskuje Pani ten efekt?

? Ja pracuję bardzo długo nad każdą pastelą. Trudno to słowami wytłumaczyć, ale systematycznie nakładam poszczególne warstwy pasteli „jakby od spodu, wychodząc powoli do wierzchu”. Nie są to grube warstwy, każdorazowo rozcierane palcem, dopiero na końcu wydobywam szczegóły i daję światło. Może właśnie taki sposób malowania powoduje to wrażenie trójwymiarowości.

? Pastele czy farby? W czym Pani lepiej się czuje?

? I tu właśnie mam dylemat. Bardzo lubię malować farbami olejnymi, oczywiście jak każdy malarz z różnym skutkiem, bo mam lepsze i gorsze prace. Pastelami zaczęłam malować trochę z ciekawości, a trochę ze względów czysto praktycznych, bo po prostu zajmują w domu mniej miejsca niż podobrazia. Sądząc jednak po odbiorze moich prac przez widzów, chyba lepiej „podobam im się ” w pasteli. Widocznie mój warsztat malarski lepiej prezentuje się w technice suchej pasteli, niż w oleju, choć, według mnie, wszystko zależy od doboru tematu, który chce się przenieść na płótno czy na papier. Uważam, że efekty można uzyskać takie same w obydwu technikach, to tylko kwestia wprawy.

? Kiedy i gdzie będzie następna Pani wystawa?

? Dopiero się nad tym zastanawiam. Do tej pory swoje wystawy indywidualne mam co 5 lat, z okazji kolejnego jubileuszu. W przyszłym roku mija 30 lat mojej pracy twórczej. Chciałabym uczcić ten jubileusz w jakiś wyjątkowy sposób, może wystawą w stolicy? Czas pokażę, co wyjdzie z moich planów.

Rozmawiała Sylwia Kowalska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.