Waga (lekko) ciężka

Tytułowa Juno to amerykańska nastolatka, która zachodzi w ciążę ze swoim kolegą. Zachodzi w ciążę przez przypadek, tak jakby nie zdając sobie sprawy, że to może być jedna z konsekwencji krótkotrwałej zabawy seksualnej. Co ciekawe, to ona jest w duecie nieletnich kochanków stroną aktywną (a nie jak to zazwyczaj w amerykańskich filmach bywa napalony samiec) i właściwie wykorzystuje pierdołowatość swego kolegi, który wygląda jakby nie wiedział, co robi… Juno zachodzi w ciążę, ale wie, że nie jest gotowa na bycie matką. Decyduje się na oddanie dziecka do adopcji młodemu małżeństwu, które najbardziej na świecie pragnie mieć dziecko. To co najbardziej zszokowało publiczność na całym świecie (i mnie także) to łatwość, z jaką Juno pozbywa się swojego dziecka. W naszym kraju taki gest zostałby uznany za nie do przyjęcia.
Nie mnie jednak rozstrzygać, czy Juno postąpiła dobrze czy źle. Film budzi skrajne reakcje, co może dziwić, wszak mamy do czynienia nie z ciężkim dramatem, lecz …komedią. Na dodatek śmieszną, błyskotliwą, pełną przesyconych sarkazmem dialogów. To mały przełom ? mówienie w komedii o tematach tabu. Mnie osobiście nie odpowiada takie potraktowanie tematu ? jest to pewne banalizowanie jakże trudnego problemu. Juno ma wielkiego farta, że urodziła się w rodzinie, która jej pomaga i jest przy niej. Ma wielkiego farta, że trafiła na kochających (choć odrobinę dziwnych) rodziców zastępczych. Na dodatek jest inteligentna i wygadana (brawurowa rola Ellen Page). Takiego szczęścia i takiej charyzmy nie ma jednak większość dziewcząt w takiej sytuacji. Można więc spojrzeć na ten film dwojako: jako pochwałę adopcji, wyśmianie stereotypu, że młodziutka, niedojrzała matka jest w stanie wychować dziecko, albo jako zbanalizowanie problemu młodych matek. I przyznam się szczerze, nie wiem w którą stronę idą moje myśli. Mieszane uczucia u odbiorcy były jednak, moim zdaniem, zamierzone przez twórców. A więc film do refleksji, miejscami bardzo zabawny, starający się być lekki, jednak mający ciężar tematyczny.
Pragnę zwrócić uwagę na kapitalną ścieżkę dźwiękową, pełną kompletnie nieznanych piosenek, śpiewanych jakby przez dzieci lub początkujących artystów. Rewelacyjne teksty, melodie wpadające w ucho, utwory świetnie tworzące atmosferę filmu.

Marcin Pieńkowski

Juno
USA, 2007
reż.: Jason Reitman
Dystrybucja:
Monolith Plus, 100?
Obsada:
Ellen Page,
Michael Cera,
Jennifer Garner