Warto pomagać innym

– Lubię kontakt z ludźmi – mówi sama o sobie. – Silna, gospodarna i pomysłowa – tak ją określają wieloletni znajomi. Marzanna Staszak – bo o niej mowa, przed świętem Wielkanocnymi odwiedziła z paczkami 20 rodzin w gminie Jadów.

– Spotkałam w życiu ludzi, którzy – choć o to nie prosiłam, wiele razy mi bardzo pomogli, wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Osób, podobnych do mnie sprzed lat, potrzebujących pomocy i wsparcia jest wokół nas wiele. Jeśli mogę pomóc to dlaczego miałabym tego nie robić? – odpowiada zapytana o powody zaangażowania w akcje charytatywne.

Marzanna Staszak – wieloletnia mieszkanka Kobyłki, mieszkająca od ośmiu lat w Jadowie, bo o niej mowa, stanęła na czele akcji charytatywnej prowadzonej pod auspicjami stowarzyszenia Jeden Powiat – Paczka żywnościowa dla 20 rodzin z gminy Jadów, która odbyła się miesiąc temu.

– Często, przy okazji spotkań okolicznościowych, rozmawiałam z bardzo różnymi ludźmi i wiedziałam, że w naszej gminie jest wiele rodzin, którym potrzebna jest pomoc, ale że wśród nich jest tak duża grupa, w których jest jedna lub nawet dwie osoby z niepełnosprawnością, tego się nie spodziewałam – opowiada Marzanna Stasiak.

Paczki, głównie żywnościowe, dotarły do wskazanych przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, 21 rodzin z terenu gminy Jadów (jedna z rodzin się wyprowadziła).

Marzanna Staszak zamieszkała w Kobyłce, gdy miała 18 lat. Założyła rodzinę. Nie wszystko jednak układało się tak, jak mogła sobie wymarzyć młoda, pełna werwy kobieta.

W swoim domu rodzinnym Pani Marzanna była najstarsza z piątki rodzeństwa. – Mam czterech młodszych braci, którymi się zajmowałam, gdy rodzice pracowali. To daje podwaliny do radzenia sobie w życiu – mówi z uśmiechem. Sama wychowana w wielodzietnej, kochającej się rodzinie chciała podobny klimat stworzyć w swoim nowym domu. Okazało się to jednak bardzo trudne. Ale tu pomocne okazało się doświadczenie wyniesione z domu rodzinnego. Przydał się też mocny, niezłomny charakter. Zaskarbiła sobie sympatię wielu mieszkańców Kobyłki i Zielonki i choć, wiążąc się z nowym miejscem, nie znała tu zbyt wiele osób potrafiła szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Współpracowała z Zielonkowskim Forum Samorządowym, Caritasem, grupą rodzin skupionych wokół parafii św. Trójcy w Kobyłce, szkołą nr 1 w Kobyłce, do której uczęszczała trójka jej dzieci. – Choć wiedzieliśmy, że Marzanna w domu nie ma lekko, to widzieliśmy w niej osobę zawsze pogodną, dobrze zorganizowaną, niesamowicie pomysłową i pracowitą – opowiada o niej jedna z nauczycielek.

Dziś dzieci już dorosły. Marzanna Staszak z Kobyłki przeniosła się do Jadowa, ale nie zrezygnowała z aktywności. Prowadząc dom i wychowując dzieci ukończyła studnia z zakresu Administracji samorządowej. Obecnie prowadzi własną, niewielką firmę w Kobyłce, ciągle szuka dla siebie nowych form aktywności społecznej. – Dlatego cztery lata temu przyłączyłam się do inicjatywy Roberta Roguskiego, burmistrza Kobyłki jaką jest ?Jeden Powiat?. Chcę być aktywna społecznie. W najbliższych wyborach samorządowych chciałabym skorzystać z przysługującego mi czynnego prawa wyborczego – odpowiada z uśmiechem.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że choć życie jej nie rozpieszczało, to miała wiele szczęścia. – Spotkałam na swojej drodze, w trudnych dla mnie chwilach, wielu ludzi, od których otrzymałam wiele bezinteresownej pomocy i wsparcia. Z biegiem lat moja sytuacja się zmieniła i staram się teraz niejako ?oddać? to co sama wcześniej dostałam od innych – mówi.

– Silna, gospodarna, pomysłowa. Z każdej najdrobniejszej rzeczy jaką otrzymała potrafiła wyczarować prawdziwe cudeńka. Szyła, robiła na drutach, robiła przetwory. To kobieta, o której można powiedzieć – cytując słynne powiedzenie Ireny Kwiatkowej ?Kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi? – tak mówią o niej znajomi i przyjaciele.

Skąd się to bierze? – Może jeszcze z domu rodzinnego, a może z tego, że w czasach szkolnych uprawiałam lekką atletykę, biegałam, grałam w piłkę nożną? – nie wiem. Sport kształtuje charakter. Byłam najstarsza z całej piątki rodzeństwa z czego pozostała czwórka to faceci. Trzeba sobie było jakoś radzić a często trzeba się było nimi zająć. Dziś już wszyscy dorośliśmy, ale dobre relacje między nami udało się zachować. Spotykamy się nieczęsto bo każde z nas mieszka gdzie indziej, ale jak już mamy kontakt, to są to bardzo serdeczne spotkania – opowiada.

Jak już wspomnieliśmy, Marzanna Staszak angażuje się w działania stowarzyszenia ?Jeden Powiat? z którym wiąże również swoją samorządową przyszłość.

– Dziś polityka, to umiejętność ?układania się? i o ile jest to zrozumiałe w tej dużej polityce o tyle w tej małej, samorządowej, nie powinno – moim zdaniem – mieć to miejsca. Myślę, że ?Jeden Powiat? daje szansę na odmianę tej sytuacji. Polityka lokalna powinna kierować się dobrem ogólno społecznym a nie dobrem tylko jednej grupy – przekonuje nasza rozmówczyni.

Jej zdaniem ludzie potrzebują dziś, aby politycy – szczególnie ci samorządwi – zajęli się poprawą dojazdu do ich domostw, stworzeniem możliwości pracy, poprawą warunków edukacji. Praca charytatywna w którą się Pani Marzanna angażuję powoduje, że poznała wiele z podstawowych potrzeb lokalnych. – Odwiedzam wiele rodzin i środowisk i wiem, jakie są ich najpilniejsze potrzeby. Jedną z bardziej palących jest objęcie opieką rodzin, w których jeden lub więcej członków to osoby z różnymi niepełnosprawnościami – podkreśla. – O tym, jak duża jest to skala problemu, świadczy choćby fakt, że na 20 rodzin, do których zawiozłam dary – w pięciu są osoby niepełnosprawne, czasem nawet dwie – opowiada. – Tym rodzinom potrzebna jest nie tylko materialna pomoc. Często są one po prostu zagubione w dzisiejszym, skomplikowanym świecie. Z jakiegoś powodu, często znalazły się poza jakimkolwiek systemem pomocy – uważa Marzanna Staszak.

Teresa Urbanowska