Wychowawca całym sobą

Jesteśmy tuż po obchodach Dni Papieskich w naszym kraju. Z ks. dr Krzysztofem Marcyńskim z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego rozmawiamy o tym, jakim wychowawcą był Jan Paweł II oraz jakie przesłanie zostawił nam w 30 lat po jego wyborze na papieża.

Ks. dr Krzysztof Marcyński jest wykładowcą teorii komunikowania społecznego oraz homiletyki. W ubiegłym roku wygłosił wykład w Rzymie podczas międzynarodowej konferencji na temat odchodzenia Jana Pawła II do Domu Ojca.
– Tegoroczne Dni Papieskie odbywały się pod hasłem ?Jan Paweł II – wychowawca młodych?. Czego nauczał młodych papież Polak? Czy był przez nich słyszany?
– Przede wszystkim Jan Paweł II był wychowawcą z natury. Był wychowawcą całym sobą. A czego uczył? Pięknego humanizmu. Zachwytu człowiekiem, zachwytu Bogiem. On sam przez to zainteresowanie człowiekiem sam stawał się ludzki. To był humanizm w stylu Jezusa z Nazaretu.
– Czy młodzież dała mu się wychować? Dużo się dziś mówi o ?pokoleniu JPII?. Czy takie zjawisko naprawdę ma miejsce, czy tylko jest tworem medialnym?
– Jest to ciekawe zjawisko. Przecież ta młodzież szła za nim na krańce świata. Weźmy za przykład Światowe Dni Młodzieży. Gdzie by się nie odbywały, czy były to antypody w Australii, zlaicyzowana Francja czy pokomunistyczna Polska, ta młodzież szła za nim jak za pasterzem. Coś ją przyciągało.
– Co takiego?
– Właśnie to, że on uobecniał sobą inny świat. Ta młodzież była stęskniona za czymś pięknym, wspaniałym. On pokazywał im prześwit lepszego świata. Ona przychodziła, by nasycać się tym promieniowaniem dobra od niego. Szukała wzoru, lidera i on nim był dla niej. Tu nie chodziło o przeczytanie jego książki, tylko o faktyczne przebywanie z nim. Nasycanie się jego obecnością.
– W tym roku mija rocznica 30 lat pontyfikatu Jana Pawła II. Byliśmy z nim przez ten czas. Słuchaliśmy tego, co mówił. Czytaliśmy jego słowa. Jednak zdaniem wielu, to w ostatnich tygodniach życia papieża otrzymaliśmy od niego największą lekcję. Co zatem bardziej przemawiało do nas?
– Całe życie Jana Pawła II należy traktować komplementarnie. Każdy etap jego życia miał swój sens i znaczenie. Tuż po wyborze, gdy grzmiał swoim silnym głosem, to był wtedy taki potrzebny. Jak na Sycylii, gdy wygrażał mafiozom, by się nawrócili. Później kiedy nie mógł podnieść ręki pokazywał jak się wystawił dla świata. Pokazywał, że z cierpieniem trzeba się zmagać, że nadchodzi jesień życia.
Pokazywał, że ludzka niemożność też należy do natury człowieka. On nas nauczył chrześcijańskiego cierpienia, czyli odchodzenia z Bogiem. Nadał śmierci taki przedsionek dochodzenia do Boga. Pokazał że śmierć ma inny wymiar, niż tylko eutanazja. Śmierć prowadzi nas do bezpiecznego Domu Ojca.
– Przez te 30 lat zmieniło się bardzo wiele. Obserwowaliśmy przemiany świata razem z papieżem. Z perspektywy czasu, jakie generalne przesłanie zostawił nam Jan Paweł II?
– Najważniejsze to otworzyć drzwi Chrystusowi. Oznacza to otwarcie na prawdziwy humanizm w wydaniu Jezusa. To otworzyć się na Boga, który w Jezusie ujawnił się dla ludzi. To było jego przesłanie. To, że życie z Chrystusem ma sens. Pokazywał to w różnych sytuacjach. Pokazywał że będzie lepiej. Widzieliśmy w jego osobie nadzieję, którą przynosił z Chrystusem.

Rozmawiał Adam Kudełka