Wysiłkowe nietrzymanie moczu – wstydliwa sprawa

Apsik! Tyle wystarczy. Jedno kichnięcie! I chce się człowiekowi zapaść pod ziemię ze wstydu.
Wysiłkowe nietrzymanie moczu to okropna, niestety dość powszechna przypadłość. Przejawia się popuszczaniem moczu w momencie nawet niewielkiego, ale najczęściej nagłego wysiłku – kichnięcia, kaszlnięcia, podnoszenia ciężkiego przedmiotu, ale zdarza się też w trakcie biegu, marszu czy sprzątania. Cierpi na nie 12 na 100 czterdziestolatek, natomiast w przypadku kobiet po menopauzie już 50 na 100!
Problem pojawia się zazwyczaj ok. pięćdziesiątki i z czasem narasta. Powód? Obniża się poziom hormonów płciowych, a przy tym dają o sobie znać stare i nowe choroby, zaniedbywanie gimnastyki i nadwaga. W efekcie następuje wyraźne osłabienie mięśni dna miednicy, dzięki którym potrafimy kontrolować trzymanie moczu i stolca. Zaczyna się problem z moczeniem krzeseł i ubrań oraz potwornym wstydem towarzyszącym takim incydentom.
Mięśnie Kegla – bo tak nazywa się warstwy mięśni, które wyściełają dno miednicy i oplatają pochwę i odbyt – są ?zawieszone? między kością ogonową i kością łonową. Pełnią ważną rolę nie tylko ze względu na siusianie, ale również mają wielkie znaczenie w czasie porodu. Dlatego tak jak wszystkie mięśnie, powinny być ćwiczone!
Bezpruderyjni amerykańscy ginekolodzy zalecają kobietom tzw. test banana. Polega on na tym, że dojrzały zabezpieczony prezerwatywą banan kobieta wkłada do pochwy i usiłuje go zgnieść mięśniami dna miednicy. Jeśli banan nie doznał uszczerbku, kobieta powinna jak najszybciej udać się do ginekologa na konsultację i do terapeuty po zestaw ćwiczeń wzmacniających te mięśnie.
Polki raczej trudno przekonać do robienia tego typu testów. Dlatego w trakcie badań kontrolnych powinny same prosić lekarza o radę, jak określić stan tych mięśni, i jak mają o nie najlepiej zadbać. Być może lekarz zaleci jakieś specyfiki, ale na pewno będzie też zachęcał do regularnego treningu, bo nie ma problemu zbyt silnych mięśni Kegla, natomiast jest problem zbyt słabych…
W czasie zajęć tai chi, na które uczęszczają w Wołominie, Tłuszczu i w Warszawie osoby dorosłe i seniorzy, ćwiczenia mięśni dna miednicy stanowią stały element treningu. Osoby początkujące najpierw uczą się je rozluźniać, a następnie w seriach lekko je napinać, by poczuć, że są tam jakieś mięśnie! Następnie i panowie, i panie uczą się odseparowywać ruch tych mięśni w okolicach odbytu od ruchu w przedniej części miednicy. Efekt uelastycznienia i wzmocnienia mięśni jest utrwalany w czasie wykonywania ruchów tai chi (tzw. formy). Już sama pozycja (lekkie podwinięcie miednicy) przyjmowana przed rozpoczęciem serii płynnych ruchów gimnastycznych stymuluje pracę tych mięśni. Ruch w tai chi kierowany jest z bioder, więc mięśnie Kegla są na zmianę napinane i rozluźniane. Tak dzieje się przez kilkadziesiąt minut trwania zajęć. Ćwiczenia dają doskonałe efekty. Szczególnie mocno chwalą je sobie panie, które z powodu wieku i chorób miały już problem z wysiłkowym nietrzymaniem moczu. Natomiast osoby relatywnie młode i zdrowe odczuwają efekt treningu, czując siłę tych mięśni, tak jak kulturyści odczuwają siłę napinanego bicepsu. Chwalą też sobie pewność płynącą z tego, że absolutnie panują się nad potrzebami fizjologicznymi.
Jest jeszcze jeden powód dla którego i panowie, i panie chwalą sobie ćwiczenia mięśni Kegla. To wzmocnione doznania w trakcie seksu, ale to już temat na inny artykuł…
Od 1 września ? Miejski Dom Kultury w Wołominie ?poniedziałki i środy o godz. 20.00. Seniorzy ? wtorki, godz. 10.00; Od października w Tłuszczu, MDK, wtorki godz. 13.Informacje pod nr tel. 516 099 060

Izabela Kieś, szkoła Nikko Tai Chi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.