Gospodarcze afery to nie domena dzisiejszych czasów, a już na pewno nie dzisiejszych mediów. Dowodem mogą być choćby te wycinki z Nowin Codziennych z 1933 roku.
Na ławie oskarżonych zasiedli przedstawiciele wołomińskich elit, zaś na świadków wezwano 138 osób. W grę wchodziła odpowiedzialność za przywłaszczenie niebagatelnej kwoty 50.000 złotych należących do udziałowców i klientów Banku Spółdzielczego. Dla porównania – miasto płaciło za wynajem pomieszczeń na Szkołę Powszechną 5.000 zł rocznie, zaś koszt budowy nowej szacowano w roku 1934 na 27.000 złotych. Już dwa dni później zmieniono kwalifikacje czynu, skupiając uwagę na dyrektorze Zarębskim jako odpowiedzialnym za defraudację i manipulowanie księgami banku. Nie wiemy, jak zakończyła się ta sprawa dla sparaliżowanego i niemego (być może na skutek wylewu) Zarębskiego, gdyż została ona odroczona do czasu jego powrotu do zdrowia. Członkowie zarządu: Kempiński i Nasfeter oraz prezes Czajkowski zostali uniewinnieni. Czy ktoś z wołominiaków pamięta tę sprawę?
Łukasz Rygało