Przedwojenna superprodukcja filmowana pod Wołominem

Część zdjęć plenerowych do tej przedwojennej, kostiumowej superprodukcji rzeczywiście powstała na terenie dzisiejszego Wołomina, w Górkach Mironowskich, w roku 1934 – premiera odbyła się 24 grudnia, co wydaje się dość nietypowym terminem.  W roli księdza Kordeckiego wystąpił jeden z najświetniejszych aktorów polskiego teatru Karol Adwentowicz.

Jak wspomina Zdzisław Wacław Michalik: ?Na jednym ze wzniesień została zbudowana atrapa Klasztoru Jasnogórskiego. Wołomińscy bezrobotni zostali zaangażowani do kręcenia scen zbiorowych, jako statyści, otrzymując zapłatę – 3 złote za dzień zdjęciowy.? W filmie jako statyści brała też udział Kawaleria Wyższej Szkoły Wojennej, Dywizjon Lekkiej Artylerii 32 p. p. z Rembertowa oraz 3 batalion strzelców z Rembertowa.

Mówiło się o zaangażowaniu w produkcję filmu Stefana Nasfetera, właściciela niewielkiej wytwórni filmowej oraz wołomińskiego kina ?Oaza?. Niestety – dokumenty nie potwierdzają jego udziału w tej produkcji, choć prawdopodobnie podsunął kolegom z branży pomysł na filmowanie pod Warszawą, w Górkach. Dziś odbieramy tę produkcję jako patriotyczno-sentymentalną propagandę, ale zdarzały się podobne opinie i u współczesnych… Czytelna była kalka sienkiewiczowskiej fabuły, niemal identyczni bohaterowie – zabrakło tylko Kmicica… Film nie odniósł wielkiego sukcesu kasowego, widzowie i krytycy nie kryli rozczarowania. Dociekliwi miłośnicy lokalnej historii mogą odnaleźć jego fragmenty w internecie. Podczas kręcenia zdjęć jeden ze statystów został postrzelony. Opisują te wydarzenia Nowiny Codzienne: ?Tragiczny wypadek zdarzył się w czasie plenerowych zdjęć kinowych do filmu p.n. ?Przeor Kordecki?. Występujący w jednej z głównych ról, popularny na terenie Warszawy, emerytowany major Sawicki, głośny hodowca najpiękniejszych koni, oraz słynny ze sprawy spoliczkowania posła sowieckiego Karachana, za co został przeniesiony w stan nieczynny, jadąc konno przez teren zdjęć pod Wołominem, został postrzelony z krucicy przez jednego z nieostrożnych statystów. Kula zraniła majora Sawickiego w głowę i zeszpeciła mu twarz. Rannego, w stanie ciężkim, przewieziono do lecznicy prywatnej do Warszawy, gdzie przez dłuższy czas przebywał na kuracji.

Po powrocie do zdrowia mjr. Sawicki zwrócił się do wytwórcy filmu, p. Rymowicza z żądaniem odpowiedniego odszkodowania. Wytwórnia kategorycznie odmówiła, wobec czego mjr. Sawicki wystąpił na drogę sądową. Wkrótce na wokandzie sądu okręgowego w wydziale handlowym znajdzie się ta sensacyjna sprawa. W charakterze świadków wystąpią znani aktorzy, oraz współwłaściciele wytwórni.? – nr 31 (1934)

Łukasz Rygało