09. Koalicyjne numerki

Ma być koalicja czterech, a może trzech i pół, a może dwa i pół. Rozstrzygnięcie już blisko a efekt rozmów do końca zapewne nie będzie znany. Jaki jest rzeczywisty zamiar PiS? Przytulić Leppera po to by go zneutralizować? Pozbawić przywództwa w LPR Romana Giertycha?

Miała być wielka, zapowiadana, koalicja dwóch – rozleciała się zanim powstała, rozbita przez urazy, osobiste niechęci i wyrachowane polityczne kalkulacje. Platforma i PiS były sobie aż tak bliskie, a w praktyce okazały się odległe o lata świetlne, albo też stanowią bliskie sobie byty, ale nie w tym wymiarze. Można mówić o podobieństwie do dwóch prostych równoległych, przecież podobne, to tak odległe, bo nigdzie nie mogą się spotkać. Zamiast mówić o wspólnocie celów i programów, słowo przyjaciel i kolega nie zatrzymało się nawet na partnerze i koalicjancie, tylko spadło na samo dno, zamieniając się w przeciwnika czy wręcz wroga. Po raz kolejny, tym razem po centroprawicowej stronie polskiej polityki, okazało się, że w opozycji, w programie na „nie” ugrupowania potrafią mówić jednym głosem, krytykować w drodze po władzę aktualną ekipę. Ale kiedy przychodzi podpisać się pod programem na „tak”, a wcześniej podzielić stołki, możliwości porozumienia nie ma, tak jak i chęci, żeby ze sobą poważnie porozmawiać. Rządowy duet nie powstał, bo to nie było tango do którego trzeba dwojga.
Miała być koalicja parlamentarna oparta o silne programowe porozumienie, nazwana szumnie Paktem Stabilizacyjnym. Nie było koalicji, pakt okazał się polityczną makulaturą a stabilizacja wydaje się dobrem w Polsce szczególnie deficytowym. Paktowali, rozmawiali, pokłócili się jeszcze szybciej niż porozumieli. Miało być na rok, wyszło na dwa tygodnie i tylko okazji do przedterminowych wyborów przy uchwalaniu budżetu na 2006 rok nie tylko Lechowi Kaczyńskiemu było żal. Polityczne trójkąty też widać nie dla nas. Rozrzucone parlamentarne bierki pozbierać i poukładać na nowo potrzeba, tym bardziej, że dotąd udawało się skrywać paraliż rządzenia spowodowany niestabilnością polityczną. W sondażach opinii społecznej mieliśmy popularnego premiera, trochę mniej popularny Rząd, na samym dnie Parlament a na liście personalnych ocen tąpniecie w sympatii Polaków spotkało Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Konflikty na scenie politycznej przy marketingowych umiejętnościach otoczenia Premiera odwracały uwagę od Rządu i jego, delikatnie mówiąc mało skutecznego działania. Dopiero strajki i protesty w służbie zdrowia zwróciły uwagę obserwatorów na merytoryczną słabość ekipy. Dla przykładu, na 46 zapowiadanych na posiedzeniach Rady Ministrów projektów ustaw, które miały być rozpatrzone w marcu, Rząd przyjął sześć. Nie ma stabilnego zaplecza, nie ma projektów ustaw, to cóż pozostaje Premierowi? Wygłosić wykład dla studentów o etyce i moralności, uczestniczyć w rozpoczęciu motorowego sezonu. Tym razem jednak dziennikarze uważnie skonfrontowali słowa z czynami i po raz pierwszy dostało się Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. Jedni wybrzydzali na dowcipy, inni dostrzegali sztuczność bratania się Premiera z ludem w czasie, gdy przed władzą piętrzą się realne problemy. Wszechobecność Premiera dokumentowana medialnie może mieć i złe konsekwencje. Otóż podpadł Pan Premier także mojemu synowi (prawie12 lat), gdy Polsat pokazał Go, jak ćwiczy jazdę motocyklem przed udziałem w paradzie, a potem, bodajże Wiadomości podały, że prowadzi po raz pierwszy w życiu. Młody Piechociński nie był za bardzo zgorszony, że podano jawną nieprawdę, ale cierpiał z innego powodu (ach to młode pokolenie), że Pan Premier po treningu miał takie kłopoty przy wożeniu kubka z wodą.
Ma być koalicja czterech, a może trzech i pół, a może dwa i pół. Rozstrzygnięcie już blisko a efekt rozmów do końca zapewne nie będzie znany. Jaki jest rzeczywisty zamiar PiS? Przytulić Leppera po to by go zneutralizować? Pozbawić przywództwa w LPR Romana Giertycha? Odtworzyć Pakt, tym razem w koalicji rządowej, czy próbować ustabilizować Parlament i Rząd wespół ze stabilnym w uczuciach i zachowaniach PSL? W środku tygodnia odbyła się też wielka bitwa o LPR. Z kim Liga pójdzie do wyborów samorządowych, obie układające się w tworzonej koalicji strony PiS i Samoobrona skierowały ofertę. Roman Giertych wybrał rękę Andrzeja Leppera, część Ligi – PiS, za kim za kilka miesięcy pójdzie większość? Przez kilka dni uczestniczyłem w koalicyjnych rozmowach. Były poważne, racjonalne i życzliwe. Koalicja PiS i PSL jest możliwa do zawarcia i racjonalnego funkcjonowania. Czy może być taką z Andrzejem Lepperem, który co dzień kogoś kąsa dla samej walki i paru konferencji? Czy Roman Giertych poukłada na nowo sytuację w LPR i co z tego dla polskiej polityki wyniknie? Kończy się czas politycznych nasadzeń i siewów, oby jesienią było co zbierać. Dwa, trzy czy cztery, a na pewno potrzebne dyscypliny dodatkowe: odpowiedzialność, obliczalność, umiar, kompetencja i pracowitość. Czy maszyna losująca wyrzuci właśnie te numerki?