12. Oderwanie od rzeczywistości

Galeria „Korozja i Kolor” od kilku lat organizuje poplenerowe wernisaże, na aktualnej wystawie pojawiła się nowa, młoda twarz – Magdalena Dobrowolska. Postać, która nie brała udziału w ostatniej wyprawie do Czubajowizny, ale mimo tego została dostrzeżona i zaproszona do współpracy.

– Jak trafiłaś do galerii „Korozja i Kolor”?
– Brałam kilkakrotnie udział w plenerach organizowanych przez Pana Leona Palasę. W tym roku niestety nie pojechałam do Czubajowizny, ale nie zapomniano o mojej osobie – zostałam zaproszona do wspólnego wernisażu. Bardzo się ucieszyłam, że ktoś dostrzegł moją twórczość, nie posiadam tylu prac, aby zorganizować samodzielną wystawę, galeria dała mi możliwość pokazania części moich grafik.
– Czy to Twoja pierwsza wystawa?
– Tak, nareszcie doczekałam się pierwszej, zorganizowanej i dość rozreklamowanej wystawy. Próbowałam pokazać się z moimi pracami rok temu w Warszawie – niestety nie doszło to do skutku. Nie ukrywam, że chciałabym kiedyś zrobić duży, indywidualny wernisaż, ale nie uważam, abym posiadała na razie wystarczającą ilość prac.
– Na czym polega technika graficzna, jaką tworzysz?
– Ostatnio wszyscy zaczęli kojarzyć słowo „grafika” z „grafiką komputerową”, ja nie chcę być z tym interpretowana. Oczywiście w jakimś stopniu mnie to interesuje, jednak moje prace są czymś zupełnie innym. Moja twórczość opiera się głownie na dwóch technikach: linorycie – polega ona na użyciu płytek PCV, wykonaniu na nich szkicu, a następnie po odpowiednim przygotowaniu przeniesieniu wzoru na papier oraz kserografice – technice wymyślonej przez mojego nauczyciela, prof. Eugeniusza Bileckiego, polega ona na stworzeniu wzoru, naniesieniu go na szybę, a następnie odbiciu przygotowanej matrycy na laserowym ksero.
– Wspomniałaś swojego nauczyciela, jak zaczęła się Twoja przygoda z grafiką?
– Na początku moich poczynań w szkole architektonicznej, zostałam wytypowana przez jedną z moich profesorek do udziału w kółku graficznym, tam zostałam nauczona podstawowych technik wykonywania tego typu prac. Uczę się tych technik, do tej pory, tak naprawdę nigdy nie jestem w stanie przewidzieć, jaki będzie efekt końcowy – to jest w tym niesamowite.
– Czym jest dla Ciebie grafika, chciałabyś powiązać to ze swoją przyszłością?
– Moje prace są odwzorowaniem stanu emocjonalno – psychicznego, w jakim się aktualnie znajduję, jest to jakby oderwanie od rzeczywistości. Fascynuje mnie możliwość jaką daje dowolna interpretacja prac wykonanych technikami graficznymi, używam tak naprawdę dwóch, maksymalnie czterech kolorów i tworzę pozornie proste wzory, mimo tego jedna praca powstaje co najmniej tydzień. Jeśli chodzi o przyszłość, to traktuję grafikę jako hobby. Wydaje mi się, że jeżeli zaczynasz coś robić zawodowo to przestaje to być ciekawe, przestajesz dostrzegać w tym sens.
– Czego można się spodziewać na wystawie, czy jest jakieś powiązanie między wywieszonymi pracami?
– Przeważnie tworzę grafiki seriami, zawsze powstaje kilka prac związanych z jakimś tematem, czy to jest „diabeł”, czy też „kultura chińska” , w planach mam serię o tematyce „portret”. Powiązań można się dopatrywać zawsze, tym bardziej, że nasza interpretacja jest dowolna, na tym polega sztuka. Mogę natomiast powiedzieć, że spróbuję w pełni zapanować nad tymi seriami dopiero na mojej indywidualnej wystawie. Tymczasem zapraszam między 18.listopada a 15.stycznia.2006 do galerii „Korozja i Kolor”.
Rozmawiał
Tomasz
Pijarczyk