Motocyklem do ślubu

Edyta i Rafał Jagodzińscy od lat są pasjonatami motocykli. Miesiąc temu powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Młoda para w tym dniu spełniła swoje marzenie – na ślub dojechała jednośladami. – Od jak dawna jesteście pasjonatami dwóch kółek?
– Edyta Jagodzińska (E.J.) – Od zawsze interesowały mnie motocykle, lecz nie miałam znajomych, którzy podzielaliby moje zainteresowania. Trzy lata temu jedna z moich koleżanek zabrała mnie do klubu motocyklistów. Wtedy zaczęła się moja przygoda z jednośladami.
– Rafał Jagodziński (R.J.) – W moim przypadku od dziecka miałem styczność z motocyklami, pasją zaraził mnie mój tata. Jako mały chłopiec próbowałem swoich sił na wszelkiego rodzaju jednośladach.
– Czy motocykl jest waszym głównym środkiem transportu?
– E.J. – Ja poruszam się głównie motocyklem. Pracuję w Warszawie i dojazd do pracy jednośladem jest dla mnie wygodniejszy. Jestem na miejscu o wiele szybciej niż miałabym dojechać samochodem.
– R.J. – Jestem taksówkarzem więc nie mam możliwości tak jak Edyta poruszania się jedynie motocyklem. Wykorzystuję każdą wolną chwilę na jazdę na dwóch kółkach.
– Dlaczego motocykle? Co jest wyjątkowego w tych pojazdach?

– E.J. – Najważniejsza jest wolność, jadąc mogę rozładować emocje. Prędkość, adrenalina – to jest to. Człowiek skupia się głównie na jeździe i zapomina o wszystkim. To właśnie pasja do jednośladów nas połączyła, dzięki niej się poznaliśmy.
– R.J. – Tak, wolność jest chyba najważniejsza. Jadąc odrywam się od rzeczywistości, zapominam o wszystkich kłopotach.
– Czy należycie do jakiegoś klubu?
– E.J. – Nie, ale przyjaźnimy się z klubami. Początkowo klub Travelers pomagał mi oswoić się z motocyklem. Jego członkowie pokazali mi jak należy zachowywać się na jednośladzie.
– Wolicie motocykle sportowe, które dodają adrenaliny czy też turystyczne?
– E.J. – Swoje pierwsze kroki stawiałam na Hondzie Shadow, teraz jeżdżę Hondą CFB. Są to motocykle turystyczne, wygodniejsze na dalekie trasy, które bardzo lubię.
– R.J. – Do pewnego momentu jeździłem głównie sportowymi motocyklami. Od niedawna poruszam się turystycznymi. Ich piękno ukazała mi Edyta, pokazała mi ich zalety.
– Waszym marzeniem było jechać do ślubu motocyklem. Czy łatwo było je zrealizować?
– R.J. – Z zaplanowaniem i wykonaniem nie było większego problemu. Jedyne obawy i nerwy to pogoda. Cały tydzień był nerwowy, ciągle pytanie – czy będzie padać? Dzień przed uroczystością była ulewa, to zwiększyło stres. W pogotowiu był przygotowany samochód, który w przypadku deszczu zawiózłby nas do kościoła. Znajomi obiecali, że mimo wszystko możemy liczyć na ich asystę. Pogoda dopisała i dotarliśmy na ślub motocyklami.
– E.J. – Pogoda przysporzyła nam zmartwień, ale udało się. Dotarliśmy do kościoła w asyście przyjaciół, na dwóch kółkach. Nasze marzenie się spełniło.

Emilia Chąchira.