28. Sezon na sektę

Katarzyna Rozbicka

Czas wakacji to z zasady okres wypoczynku dla dzieci i młodzieży – wyjazdy na obozy, kolnie, z przyjaciółmi pod namiot, kursy językowe itp. Jednak, dla osób werbujących nowych członków do sekt, to czas bardzo „pracowity” …

Rodzice i opiekunowie powinni mieć świadomość, że nie każde zniknięcie dziecka (szczególnie, jeśli poprzedzone było zmianą w wyglądzie i zachowaniu) jest zwykłą ucieczką z domu czy np. porwaniem. Może to być decyzja o wstąpieniu do sekty.

Na pytanie, co to jest sekta nie można odpowiedzieć jednoznacznie, podobnie, jak nie można podać listy „sekt” działających na terenie Polski, Europy czy w ogóle świata. Nie ma jednej definicji, na podstawie której moglibyśmy stwierdzić, że dana grupa jest, bądź nie jest, sektą. Językoznawcy tłumaczą pojęcie „sekta” pochodzeniem od słów: „sequor” (podążać za kimś) lub „secare” (oddzielić , odcinać). Dla jednych jest to więc „droga”, którą się podąża, dla innych – wspólnota, która oddzieliła się od większej całości. Do drugiego pochodzenia nawiązuje ujęcie religioznawcze, mówiące o tym, że sekta to grupa oderwana od jakiegoś kościoła, która przyjęła własne zasady doktrynalne czy organizacyjne. Socjologowie z kolei zwracają uwagę na inny aspekt – otóż w ich ujęciu – sekty to grupy izolujące się od społeczeństwa, mające własną hierarchię wartości, ściśle określone normy zachowań, a przede wszystkim jest w nich silnie zaznaczona rola przywódcy. Tak naprawdę, w potocznym ujęciu, słowo „sekta” mieści w sobie te wszystkie znaczenia i jeszcze wiele innych. Ale nie to jest najistotniejsze jak owo zjawisko – niezbyt jeszcze w Polsce znane – zdefiniować, ale to, czy jest ono groźne, a jeśli tak to dla kogo i w jaki sposób?

Specjaliści nazywają sekty „destrukcyjnymi grupami kultowymi”, „grupami psychomanipulacyjnymi”, bo tak naprawdę nie chodzi w nich o szerzenie nowej wiary, ale o przejęcie całkowitej kontroli nad życiem człowieka, jego myślami, poglądami, postawami. Mówiąc dosadnie: to konsekwentne, ale dobrze zakamuflowane „pranie mózgu”. Czy należy się takich grup obawiać? Niestety tak. Zdarza się bowiem, że „zwykłe” ucieczki z domu czy zaginięcia są skutkiem przyłączenia się do sekt. Oczywiście, nie dzieje się to z dnia na dzień. Najpierw następują zmiany w zachowaniu, które bliscy powinni zauważyć. Często te pierwsze sygnały są przez nich lekceważone. Dlaczego? Bo myślimy o grupach destrukcyjnych jak o czymś egzotycznym, co nas nie spotka. Poza tym utrwaliło się już sporo stereotypów na ten temat. Powszechnie uważa się, że najbardziej zagrożeni są ludzie słabi, naiwni, nieprzystosowani ewentualnie zagubieni czy przechodzący kryzys. Tymczasem fakty są inne. Ludzie zajmujący się na co dzień pomocą tym, którym udało się odejść z sekt bądź rodzinom osób przebywających w sektach, mówią, że to ci bardzo pewni siebie w pierwszej kolejności wpadną w pułapkę, bo przecież psychomanipulacja polega na tym, aby osoba jej poddawana myślała, że to ona podejmuje wszystkie decyzje.

Werbujący do sekt nie chodzą z tabliczką: „werbuję do sekt”, działają dyskretnie pod przykrywką, np. szkół jogi, przedsiębiorstw, wydawnictw; zapraszają na spotkania poświęcone studiowaniu Biblii, sympozja, wykłady itp. Można ich spotkać także wśród pątników zmierzających w sierpniu na Jasną Górę. Czasem może to być znajomy czy członek rodziny albo nowopoznany „przyjaciel” najczęściej płci przeciwnej.