Coś drgnęło

Od ponad roku tanieje prąd, co widać na Towarowej Giełdzie Energii na której zaopatrują się dostawcy prądu dla gospodarstw domowych. Tylko w 2012 roku prąd staniał o 21 procent. Spadek cen odczuwa już przemysł. Firmy mogą bowiem wybierać tego dostawcę, który zaoferuje im tańszy prąd. Inaczej rzecz wygląda w gospodarstwach domowych. Nasze rachunki za energię zależą od sztywnych taryf ustalanych przez Urząd Regulacji Energetyki. Z jednej strony takie taryfy zabezpieczają nas przed nieuzasadnionymi czy niespodziewanymi podwyżkami, z drugiej zaś… nie pozwalają korzystać z obniżek cen prądu. Teraz płacimy za prąd tyle, ile w 2012 roku, gdyż szef URE zgodził się na przedłużenie obowiązujących wtedy taryf do połowy 2013 roku.

Jednak w drugim półroczu tego roku, URE oczekuje znaczącej obniżki cen u wszystkich tak zwanych sprzedawców z urzędu, między innymi od PGE, firmy zaopatrującej w prąd i nasz powiat. Jednak firmy energetyczne, chcą utrzymać ten poziom cen i nie chcą słyszeć o dobrowolnym obniżeniu stawek. Niższe taryfy to spadek ich przychodów i zysków! W pierwszym kwartale tego roku dostawcy prądu osiągnęli rekordowe wyniki finansowe, gdyż taryfy na 2012 rok zatwierdzano, gdy cena jednej MWh wynosiła około 204 zł, a dzisiaj to około 150 zł! Tylko czy taki ?upór? jest etyczny, czy ma coś wspólnego z przyzwoitością? Wątpię! Pojawiają się już jednak pierwsze przypadki dobrowolnej obniżki stawek. Spółka RWE Polska dostarczająca prąd do aglomeracji warszawskiej poinformowała, że od 1 lipca obniża cenę prądu o cztery procent i kusi kolejnymi upustami, jeśli klient zdecyduje się związać umową na dłuższy czas. Podpisując aneks do końca 2016 roku, można dostać dodatkowe cztery procent upustu i 150 bezpłatnych kilowatogodzin (kWh) do wykorzystania w 2013 roku. Nie trudno zgadnąć, iż ta oferta jest w rzeczywistości pierwszym ruchem na uwolnionym rynku cen energii uprzedzającym innych w walce o klienta. Czy efektem tego ruchu może być rychła ?dołująca? ceny wojna o klienta detalicznego, podobna do tej, jaka toczy się od kilku lat na rynku telekomunikacyjnym? Oby!

Na razie jednak niewielu odbiorców prywatnych wie, że od kilku lat można już swobodnie zmienić dostawcę prądu i poszukać tańszej oferty, tak samo jak w przypadku telefonu czy internetu. Nie trzeba podciągać nowych kabli, tylko podpisać umowę z nowym dostawcą. Pierwsza decyzja nic nie kosztuje, koszt kolejnej zmiany zależy od zapisów w nowej umowie. Formalności można załatwić korespondencyjnie!

Jak podaje URE, do końca lutego 2013 roku jedynie 91 tysięcy z 15 milionów gospodarstw zmieniło sprzedawcę. Ale w zeszłym roku liczba zmieniających wzrosła aż pięciokrotnie. Na stronach URE jest porównywarka ofert cenowych dla gospodarstw domowych: www.masz-wybor.ure.gov.pl. Warto na tę stronę zajrzeć i porównać ceny. To nic nie kosztuje a wygląda, że można na zmianie dostawcy prądu sporo zaoszczędzić! Na razie to przedsiębiorstwa przodują w poszukiwaniu tańszej energii. Ale URE sygnalizuje, że drobnych klientów już zaczynają sobie ?podbierać? różni dostawcy, którzy widząc spadające ceny i coraz mniejsze zapotrzebowanie gospodarki na prąd, w ten sposób próbują ratować swoją sprzedaż.

Czyli … będzie taniej!

Edward M. Urbanowski