Edward M. Urbanowski: Nie jestem sam

Edward M. Urbanowski

Andrzej Saramonowicz, reżyser, pisarz: – Jestem Polakiem, który kocha swój kraj i jako świadomy obywatel czuję się za niego odpowiedzialny. Właśnie dlatego, kiedy mam przekonanie, że w mojej ojczyźnie dzieje się coś niedobrego, mówię o tym głośno i przedstawiam racje, jakie stoją za moją postawą obywatelską.
Nie wolno się na to godzić, nie wolno przyjmować tej prymitywnej wykładni patriotyzmu, bo jeśli patriotyzm ma się kojarzyć wyłącznie z ciemnogrodem, wymachiwaniem symboliczną szabelką i marszami łysych troglodytów w oparach dymu z rac, pozostali ludzie, przyzwoici obywatele, będą się od Polski i miłości do niej odsuwać. Więc mówię wyraźnie: PiS to partia nastawiona wyłącznie roszczeniowo. Jej elity uznały, że populizm to najlepszy wehikuł, by sięgnąć po władzę, rozumianą przez nie jako państwowe łupy. By to osiągnąć, wykorzystują hasła pseudo-patriotyczne, bo na nie znaczna cześć elektoratu jest wrażliwa. Ale to, co robi Kaczyński i idące za nim hordy politycznych barbarzyńców – to nie jest miłość do Polski. To bezwzględna walka o łupy.
Podział, który Jarosław Kaczyński zbudował i nadal buduje, jest dla mnie porównywalny ze skutkami zaborów. Jestem przerażony, że zostawiamy przyszłym pokoleniom spuściznę nienawiści.
I dlatego właśnie – zamiast zajmować się tym, czym zajmować się lubię najbardziej, czyli kręceniem filmów i pisaniem powieści – zabieram głos w publicznej debacie o kondycji polskiego życia społeczno-politycznego.
Są momenty w życiu kraju, kiedy nie można siedzieć z założonymi rękami. Czasami – nawet jak to, mówiąc trywialnie, ?nie opłaca się? – trzeba wyjść poza strefę własnego komfortu i zająć stanowisko. Tak rozumiem patriotyzm właśnie! Uważam, że Prawo i Sprawiedliwość, jak każda partia populistyczna o ambicji autorytarnej, zawłaszcza pojęcia, wynaturzając ich znaczenie. Sama nazwa jej formacji jest kpiną i z prawa i ze sprawiedliwości. Tak jak kpiną była nazwa ?Prawda? dla sowieckiej gazety, która wciskała mieszkańcom carskiej Rosji kłamstwo za kłamstwem. To samo dzieje się w dzisiejszej Polsce ze słowami Polska i patriotyzm. Zza tych wszystkich biało-czerwonych sztandarów, haseł, marszów, trąb, litanii, modlitw, zapewnień o wielkości, tupań nogą, dętych przemów i wszelkiej maści obiecanek cacanek, wystaje goła dupa.
Sto lat temu, kiedy Polska odradzała się po rozbiorach, ścierały się ze sobą dwie koncepcje patriotyzmu: państwowy Józefa Piłsudskiego i etniczny Romana Dmowskiego. Politycznie zwyciężył Piłsudski, ale jego koncepcja patriotyzmu państwowego – opartego na lojalności w stosunku do państwa i jego instytucji – nie utrwaliła się w świadomości współczesnych polityków. Myślę, że Piłsudski patrzyłby ma poczynania Kaczyńskiego i jego ludzi z obrzydzeniem, bo oni realizują wszystko, czym on się brzydził. Pisowskie elity, które w 2015 roku przejęły władzę i które traktują państwo jak obszar do złupienia, korzystają
z tragicznego podziału, jaki Jarosław Kaczyński zbudował między Polakami.
I będą go konsekwentnie pogłębiać, bo to daje im osobiste korzyści. Dlatego tak ważne jest mówienie, że Polska i polskość to pojęcia całkowicie różne od ich propagandowej wykładni, którą wciska nam PiS.

Jedno przemyślenie nt. „Edward M. Urbanowski: Nie jestem sam

  1. Każdy ma takie autorytety na jakie zasługuje. Ale serdecznie współczuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.