Herb to nie logo

Nie święci garnki lepią – herby miast też tworzą ludzie. Jednym z nich jest Robert Szydlik – regionalista, radny gminy Tłuszcz, twórca herbów, flag i pieczęci.

– Czy Twoje zainteresowanie heraldyką jest konsekwencją pasji historycznych? Z tego, co wiem, Ty i Twój Ojciec byliście zaangażowani w odkrywanie i popularyzowanie lokalnej historii…
– Oczywiście moje zainteresowanie heraldyką ma ścisły związek z hobby historycznym, które ?odziedziczyłem? i dzieliłem z moim ojcem. To on zaraził mnie historią lokalną, którą przez pewien czas uprawialiśmy wspólnie. Podkreślam jednak, że tworzyliśmy publikacje nie naukowe (żaden z nas nie był naukowcem), a popularno-naukowe, takie, których wartość są w stanie docenić zwyczajni ludzie. Wracając jednak do heraldyki, to moje zainteresowanie nią wynika też z poszukiwań historii mojej rodziny…
– Herby miast są dość powszechnie odbierane jako logo, a przecież to zupełnie nie tak! Przede wszystkim – czy każde miasto może mieć herb?
– Każde miasto, gmina, a czasami nawet wieś może mieć swój herb. W kręgu cywilizacji zachodniej są one pozostałością po czasach feudalnych. Kiedyś herb przypisany był do rodu i bywało, że właściciel miasta prywatnego nadawał mu swój herb, nieraz ?uszczerbiony?, czyli minimalnie zmieniony. Bywało, że czynił to monarcha. W dzisiejszym prawodawstwie herb, flaga, pieczęć i inne symbole przysługują każdemu samorządowi – od województwa, przez miasto aż po najmniejszą gminę.
– Kto decyduje o tym, czy miasto lub gmina może używać danego herbu? Jakie są kryteria i ograniczenia?
– W warunkach demokratycznych decyduje o tym Sejmik lub Rada (Powiatu, Miasta, Gminy…). Drogi opracowania herbu są w zasadzie dwie: ogłoszenie konkursu na najlepszy projekt lub znalezienie wykonawcy takiego jak ja. W przypadku konkursu istnieje ryzyko, że osoby zasiadające w jury niekoniecznie znają zasady rządzące heraldyką, skutkiem czego najczęściej wojewoda uchyla uchwałę Rady i zaleca wysłanie projektów do Komisji Heraldycznej, która nie zostawia suchej nitki na projektach. Większość gmin, z którymi współpracowałem, miała za sobą takie właśnie doświadczenia. I tym trudniejsze było zadanie, im bardziej nieudany herb podobał się lokalnym samorządowcom. W takiej sytuacji moja rola zaczynała się od tego, by uzmysłowić ?zamawiającemu?, że należy zacząć od nowa, zmienić punkt wyjścia.
– A jak tworzy się herby młodszych miast? Jakimi kryteriami kierują się ich autorzy?
– Stare miasta mają swoje herby nadane przez dawnego właściciela lub króla. Dlatego miasto ze starą metryką przeważnie ma też stary herb. Natomiast nawiązania do herbów dawnych właścicieli pojawiają się w herbach współczesnych, gdy miastem lub gminą została w XX wieku miejscowość, która wcześniej jako wieś miała dłuższą historię. Czasem trudno jest wskazać, do którego właściciela nawiązać, gdy na terenie danej gminy było kilka znacznych majątków ziemskich, które w dodatku często zmieniały właścicieli. To dlatego prace konkursowe w zasadzie nigdy nie podobają się Komisji Heraldycznej przy MSWiA: bo sięgnięto po niewłaściwe symbole przeszłości. Nie uwzględniono tych najważniejszych, a skupiono się na graficznych symbolach, które ?podobały się? Radzie.
– W herbach pojawiają się jednak symbole religijne. Kiedy można je stosować?
– Jeśli na terenie gminy istnieje np. uznane przez Kościół Sanktuarium Maryjne, najlepiej z wielowiekową historią, albo gdy głównym właścicielem ziemskim było biskupstwo czy jakiś zakon. Wówczas samą Maryję symbolizować może lilia heraldyczna. W herbie Zabrodzia umieściłem na przykład krzyż opleciony cierniem, bo jest to odniesienie do herbu zgromadzenia ss. Benedyktynek-Samarytanek Krzyża Chrystusowego, które na terenie gminy prowadzą dwa domy pomocy społecznej. Ale obok krzyża znalazło się także gęsie pióro symbolizujące miejsce narodzenia Norwida. A poniżej linia falista srebrna (biała) ? ponieważ północną granicę gminy stanowi rzeka Bug.
– Stare herby, nawet jeśli nie zawsze rozumiemy ich symbolikę, wyglądają godnie, natomiast wiele spośród tych młodszych wygląda nieciekawie. Dlaczego?
– Dopiero w roku 2000 przy MSWiA uruchomiono Komisję Heraldyczną, która opiniuje powstające herby, flagi i pieczęcie. Te herby, które wielu ocenia jako co najmniej dziwne, powstały zwykle w XX wieku. Ich wygląd zależał jedynie od pomysłu lokalnych władz i projektantów, którzy nie zawsze dysponowali odpowiednią wiedzą bądź umiejętnościami. Do takich herbów można zaliczyć na pewno herb Wołomina czy Tłuszcza. Jeszcze kilka lat temu Marki i Legionowo miały pokraczne herby, ale tamtejsze samorządy zrozumiały, że herb to coś więcej niż logo.
– Heraldyka ma swoje zasady i normy, a na przykład wołomiński herb nijak ich nie spełnia.
– Herb Wołomina powstał chyba w 1940 roku. Pomińmy osobę autora, bo miał zapewne dobre intencje i talent malarski, ale zasad heraldycznych nie znał. Tarcza herbu nie powinna być dzielona (a już na pewno nie w ten sposób), ponieważ jest to sprzeczne z polską i mazowiecką tradycją heraldyczną. Herby dzielone to u nas wyjątek, który obecnie rezerwuje się dla herbów powiatów czy województw. Powinno się używać barw podstawowych i nie wolno nakładać barwy na barwę – godła herbu powinny być obwiedzione czarną linią konturową. Kształt tarczy też powinien być inny, tzw. hiszpański. Orzeł powinien być albo cały, albo sama głowa, albo połowa (podzielony poziomo lub pionowo). Wołomiński orzeł jest dość niefortunnie ?ćwiartowany? przez koło zębate, zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z logo firmy drobiarskiej ?Skrzydełko czy Nóżka?.
– Koło zębate z żarzącym się wewnątrz płomieniem miało symbolizować przemysł drzewny i hutniczy. Czy to odpowiedni symbol?
– Symbole przemysłowe nie są w heraldyce mile widziane, chyba że mielibyśmy do czynienia z jakimś miastem typu ?Stara Huta?, w której już w dawnych wiekach, w czasach przed rewolucją przemysłową, rozwijało się hutnictwo. Po II wojnie światowej sojusz robotniczo-chłopski lansował siermiężne rolnicze i przemysłowe symbole. Wystarczy spojrzeć na większość godeł państw bloku wschodniego: królowały w nich sierp i młot oraz dożynkowe wieńce.
– Jaki herb byłby twoim zdaniem dla Wołomina najodpowiedniejszy?
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie bez dokładniejszego pochylenia się nad historią Wołomina, który miastem jest młodym, ale miejscowością jednak starszą. Powinien być to herb Miasta i Gminy więc może warto rozejrzeć się szerzej. Gdybym mógł coś sugerować władzom miasta, to powiedziałbym, że powinny skorzystać z usług doświadczonego projektanta i pracować nad różnymi wariantami projektów przez około pół roku, po czym ustawić się w kolejce oczekujących na werdykt Komisji Heraldycznej. W tej chwili ta kolejka trwa ok. pół roku. Całe przedsięwzięcie powinno zatem potrwać około roku. Czy to długo? Nie ? bo warto stworzyć taki herb, który za kolejnych 70 lat nikogo nie będzie raził. Taki, który przyjezdnym wyda się ?starożytny?, jak o rzeczach średniowiecznych mówili nasi dziadowie.

Łukasz Rygało

Jedno przemyślenie nt. „Herb to nie logo

  1. Łukasz, dziękuję Ci za ten wywiad a zwłaszcza za tytuł wywiadu. Kiedyś jako radny gminny byłem na spotkaniu które miało inicjować tworzenie nowego herbu dla Wołomina. Ale ostatecznie władze Wołomina nie zdecydowały się na podjęcie wspomnianych w tym wywiadzie prac. Nie wiadomo jaki byłby efekt tych prac ale warto było próbować. Co do tytułu mam identyczne zdanie i te kilka lat temu sugerowałem chyba ze 2 razy na sesjach że przy okazji prac nad herbem Wołomina trzeba popracować na logo miasta. Takie logo używane przez nasze firmy czy też zwykłych ludzi w różnych sytuacjach bardzo by pomogło w pozytywnej promocji Wołomina. Bardziej niż nowy czy stary herb. I dalej tak uważam. Dlatego o tym piszę. Jeszcze raz dzięki za wywiad.

Możliwość komentowania jest wyłączona.