Hubertus w Kobyłce

Dzień świętego Huberta dla uprawiających sporty konne jest okazją do podsumowania sezonu, tradycyjnie połączoną z gonitwą za lisem.

Współcześnie lisa uosabia dobrze wyszkolony jeździec z lisią kitą przymocowaną do ramienia. Kto z cwałujących za nim, zdoła „lisa” schwytać, chodzi w glorii króla polowania aż do przyszłej wiosny. Bezkrwawe łowy wymagają naprawdę dobrego sportowego wyszkolenia i woltyżerskich sztuczek. Trudno, żeby taka konna gonitwa nie odbyła się w Kobyłce.
Do stajni Andrzeja Michalika zjechała więc średniowieczna szlachta i Kozacy, Kościuszkowcy i szwoleżerowie księcia Józefa, ułani krechowieccy i amazonki z Humorka. Ryzykując własne zdrowie i stabilność lokalnego samorządu, rumaka dosiadł nawet sam burmistrz Michał Jakubowski. W sportowych zmaganiach nie zastosowano jednak taryfy ulgowej dla władzy i lisa dopadł Sławomir Wielądek na koniu Franek.
Ułani z Kobyłki są dobrze znani z Kawaleryjskich Mistrzostw w Ossowie, stanowią reprezentacyjną oprawę patriotycznych uroczystości w całym powiecie. Minionego lata zainicjowali cykl zawodów przeszkodowych dla najmłodszych i starszych amatorów. Konkursy odbyły się w Kobyłce, Radzyminie, Tłuszczu, Dąbrówce, Klembowie i Zielonce. Burmistrze i wójtowie tych miejscowości ufundowali puchary i dyplomy dla uczestników, punktację skrupulatnie prowadzili profesjonalni sędziowie ze Związku Jeździeckiego. Do rywalizacji włączali się coraz liczniej przedstawiciele kolejnych ośrodków, uczestnicząc w zabawie, dobrze propagującej konną rekreację.
O tym rozmawiano przy ognisku na Krechowieckiej, przygotowując już plany na przyszły rok. Sponsorzy i propagatorzy jeździeckich wydarzeń sezonu uhonorowani zostali dyplomami z podziękowaniem i pamiątkowymi kubeczkami. W zimowe wieczory można napełnić je stosownym naparem, aby wznieść toast za zdrowie i pomyślność kawalerii z Kobyłki.

Jacek Krzemiński