Kto za czym?

O karze głównej jeszcze raz słów kilka

W poprzednim numerze, Pan Artur Zawisza postanowił zmierzyć się z moim artykułem “Zbiorowość czy jednostka” z nr 8 (9) ŻPW. Według mnie efekt tego był stosunkowo mizerny, jednak podnosząc rękawicę, odpowiem na postawione mi zarzuty i postaram się podważyć argumenty mojego oponenta.

Trudno mi właściwie zacząć od czegoś konkretnego z tego względu, że polemika Pana Zawiszy nie była wymierzona bezpośrednio w mój artykuł, a jeśli już, to najwyraźniej mój znakomity rozmówca nie w pełni zrozumiał jego sens. Jak twierdzi, moim zasadniczym argumentem przeciwko karze śmierci było stwierdzenie, że jej stosowanie jest równoznaczne z przedkładaniem wartości państwa nad wartość jednostek. Oczywiście jest to wielką pomyłką z tego względu, że nie był to argument ale teza wynikająca z krytycznej analizy przesłanek. Jej istotą było stwierdzenie, że nie da się rozumowo uzasadnić ani obalić potrzeby kary śmierci, a wyboru można dokonać jedynie poprzez arbitralne uznanie określonych wartości. W tym przypadku albo jednostka ogranicza swoją wolność na korzyść – rzekomo działającego dla jej dobra – państwa, jako struktury nadrzędnej, albo wybiera drogę bardziej indywidualną, wolną, chroniącą uprzywilejowany kulturowo status istoty ludzkiej, nie dopuszczając do tego, by prawo miało możliwość odbierania ludzkiego życia i uznając, że jest to domeną jedynie bezprawia. Wszakże zabójstwo jest najwyższą formą upodlenia i gdyby państwo rościło sobie do niego prawa, siłą rzeczy straciłoby autorytet, a to jest, oczywiście, jak najbardziej niepożądane. Pan poseł Zawisza wybiera pierwszą opcję.

Kolejnym elementem jaki Pan Zawisza podkreślił, był mój rzekomy argument zemsty. W tym przypadku znów powtórzyła się ta sama sytuacja kiedy źle odczytał moje intencje. W poprzednim artykule zaznaczyłem jedynie niezbędny warunek, który jakieś zdarzenie musi spełnić, by być karą prawną. To w żadnym wypadku nie jest argument przeciwko karze śmierci, a co najwyżej za sensownością prawa karnego. Nawet zgodzę się z Panem Zawiszą, że każdą karę można nazwać zemstą, co będzie przyczyną absurdu. Owe rozróżnienie wynika ze świadomości zasad, którymi kieruje się prawo. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy tego, że często grupy propagujące karę śmierci uciekają się do argumentów bazujących na emocjach i wzbudzających w odbiorcach chęć zemsty, a nie odwetu, co jest jawnym nadużyciem i utrwalaniem barbarzyńskich zachowań.
Pan Zawisza – pozwolę sobie sparafrazować – twierdzi, że nieudolność polityczna, powodująca biedę społeczeństwa, nie wpływa na tworzenie socjopatycznych jednostek. Według mnie jest to jawna bzdura. Przykładów falsyfikujących tezę mojego oponenta nie trzeba długo szukać. Wystarczy spojrzeć na statystyki kryminalne, jak i samemu przejść się najuboższymi dzielnicami czy ulicami miast, by przekonać się, że przestępstwa, mniejszego bądź większego kalibru, są tam chlebem powszednim. Zubożenie finansowe, a co za tym idzie obniżenie statusu społecznego, z pokolenia na pokolenie powoduje degradację psychiczną i zastąpienie powszechnie uznawanych wartości wartościami pieniądza i chęcią przeżycia za wszelką cenę. Czasami taka sytuacja przeradza się w zupełny nihilizm aksjologiczny, czego efektem jest utrata więzi w podstawowej komórce społecznej, jaką jest rodzina. Prowadzi to do sytuacji tego typu, że matka z ojcem leżą pijani, a dziecko bez wpojonych zasad moralnych, uczy się ich na ulicy, bądź, w dużej mierze, pomija je w swoim życiu. Czy istnieje psycholog, psychiatra, który nie zgodziłby się z tym, że takie środowisko rozwoju młodego człowieka jest wyjątkowo sprzyjające wszelkim zaburzeniom psychicznym? Pomyślcie, jaka musi być nienawiść takich ludzi do polityków, którzy bagatelizując tę sprawę, korzystając ze stanowiska, napychają sobie kieszenie pieniędzmi.

Poruszmy teraz kwestie religijne. Mój oponent – powołując się już nie tylko na Tomasza z Akwinu ale nawet i Jana Pawła II – twierdzi, że religia katolicka dopuszcza karę śmierci. Zatem przejdźmy do konfrontacji tezy z faktami. Tomasz z Akwinu, który jest stawiany na pierwszym miejscu wśród myślicieli chrześcijańskich, rzeczywiście rozpatruje zagadnienie omawianej kary, w pełni ją akceptując. Nie powtarzając tego, co już pisałem o znaczącej roli tego filozofa podczas inkwizycji, chciałbym zaznaczyć, jak słusznie Pan Jerzy Kielak skomentował na stronie internetowej Życia Powiatu Wołomińskiego, owe poglądy Tomasza we współczesnym świecie mają już jedynie wartość historyczną. Współczesny tomizm odszedł od takich zapatrywań. Dla informacji Pana Zawiszy i zainteresowanych odsyłam do lektur neotomistów: Jacquesa Maritaina , Pierre’a Teilharda de Chardin czy Emmanuela Mouniera. Sam Jan Paweł II, którego filozofię można zaliczyć do neotomistycznego personalizmu, wypowiada się zdecydowanie przeciwko karze śmierci twierdząc, że władze świeckie mogą walczyć z przestępczością, chroniąc życie obywateli, wymierzać sprawiedliwość, bez uciekania się do omawianej kary.

Pan Zawisza najwyraźniej tego nie wiedział, jednak nic straconego. Życie jest ciągłą wędrówka i poszukiwaniem prawdy. Gdy już myślimy, że trzymamy ją w dłoniach, okazuje się, że był to jedynie cień. W moim poprzednim artykule, jak i tym, chcę przekazać, że tak naprawdę w sprawach tak wielkich problemów nie ma jednoznacznych odpowiedzi, a nasz wybór będzie rachunkiem prawdopodobieństwa i przedkładaniem indywidualnych wartości ponad inne. Pewność, jaką przy tym będziemy mieli, będzie pewnością naszej zguby, przecenianiem własnych możliwości. Ważną rzeczą jest, by umieć wątpić. Bez wątpliwości nie ma prawdziwej wiary, nauki, niczego. Dlatego też zdumiewa mnie i zarazem zasmuca pewność Pana Artura Zawiszy. Wierzę, że jest dobrym człowiekiem, który stara się dać z siebie wszystko, dlatego też nie wypominam mu wielu poważnych błędów rzeczowych, jakich dopuścił się w swoim ostatnim artykule. Każdemu się one zdarzają i nie ma po co dopisywać do nich ideologii, jak to czyniło kilka osób komentujących ten tekst. Pan Zawisza przypomina mi Ikara, który wzbija się w przestworza, jednak… nie uleci daleko na skrzydłach utkanych z sofizmatów i demagogii, które przy spotkaniu ze świetlistą prawdą zamienią się w pył, z którego, przy odrobinie szczęścia, może kiedyś odrodzić się Feniks.

Wszystkich zainteresowanych poruszaną przeze mnie tematyką zapraszam poniżej do dyskusji na temat kary śmierci.