Mareccy Fani sa zawsze razem

W sobotę 17 listopada w Markach przy ul. Wspólnej 12 z inicjatywy kibiców Marcovii Marki zostało założone Stowarzyszenie ,,Mareccy Fani”. Z tego powodu rozmawiamy z Marcinem Brzezińskim, prezesem nowopowstałego stowarzyszenia.– Skąd pomysł na założenie ,,Mareckich Fanów”.


– Pomysł powstał mniej więcej wraz z reaktywacją grupy dopingującej, ale wtedy uznaliśmy, że jesteśmy zbyt młodą i niestabilną pod względem frekwencji ekipą. Teraz, gdy na mecze przychodzi stała grupa, nieraz bardziej liczna, nieraz mniej, korzystając z przerwy w rozgrywkach, stwierdziliśmy, że jest to dobry czas. Wreszcie zaczniemy działać jako oficjalna organizacja, nie jako przypadkowe, obce osoby. Chcemy jak najszybciej zakończyć proces rejestracyjny, by móc gromadzić już jakieś zasoby i środki na flagi, koszulki czy też oprawy i wyjazdy, rozpowszechnić wśród mieszkańców taką formę spędzania wolnego czasu, która jest i rozrywką i sposobem rozładowania negatywnych emocji i zarazem wsparciem dla innych – w tym przypadku piłkarzy. To są główne cele Stowarzyszenia.
 
– Wiem, że nie jesteście grupą przypadkowych osób, tylko od dłuższego czasu wspomagacie Marcovię swoimi działaniami. Możesz opowiedzieć mi co do tej pory robiliście?

– Dopingowaliśmy piłkarzy, sławiliśmy klub z Marek, organizowaliśmy oprawy meczowe, nieraz wyjazdy na mecze do innych miejscowości, gdy Nasi zawodnicy rozgrywali tam swoje zawody. Ostatnio rozpoczęliśmy rozklejanie plakatów zapraszających na mecze i reklamujących Naszą stronę internetową (www.marcovia.yoyo.pl). W sobotę pojawiły się też pierwsze vlepki fanów Marcovii. Chcemy działać na większą skalę niż do tej pory, bo tak naprawdę, jak na 22 tys. zameldowanych mieszkańców i zapewne drugie tyle nie zameldowanych, na mecze piłkarskie nie przychodzi zbyt wielu ludzi, a na różnych forach, czy na gronie można przeczytać, że w Markach nie ma gdzie chodzić, nie ma jak spędzać wolnego czasu.

– Jakie główne cele postawiliście sobie na rundę wiosenną?

– Dalej będziemy robić to, co do tej pory dobrze Nam wychodziło, dopingować, robić oprawy. Będziemy zabiegać o pozyskanie środków na organizację wyjazdów, materiały potrzebne do opraw, rozpowszechnienie informacji o klubie, terminie spotkań, pokazaniu, że na stadionie jest bezpiecznie, być może uda Nam się zorganizować jakiś turniej otwarty dla wszystkich chętnych. Chcemy być w stałym kontakcie z klubem, by nie powtórzyła się więcej sytuacja z ostatniego meczu rundy jesiennej, gdy nie wiadomo było, czy odbędzie się wyjazd do Maszewa. Postaramy się by takie informacje były konkretniejsze i wcześniej podawane do wiadomości.

– Spodziewacie się dużego odzewu. Nie zastanawiacie się, że ludzie patrzą na kibiców niechętnie?

– Wiemy jakie jest nastawienie ludzi, którzy nigdy na meczu nie byli. Oni znają tylko negatywny stereotyp, a przecież jest zupełnie inaczej. Już teraz zdarza się, że przychodzą całe rodziny z małymi dziećmi i jest bezpiecznie. Na mecz barażowy w czerwcu, gdy pierwsza drużyna awansowała do MLS-u przyszło bardzo wielu ludzi, zapełnili prawie całą trybunę, później nie było słychać negatywnych komentarzy. Chcemy aby zawsze przychodziło tyle ludzi. Raz przyjdą popatrzeć, drugi raz, a za trzecim włączą się do dopingu, co będzie dla Nas powodem do radości, bo My lubimy dopingować. A im Nas więcej, tym lepiej. Zresztą udział w zebraniu, na którym powołano Stowarzyszenie udział wzięli nie tylko Ci, którzy przychodzą do tzw. młyna

Pozdrawiam
Mikołaj Szczepanowski