Moje drogi do Europy

Pisałem już kilka razy o drogach z mojego domu do Europy. Niestety, są to wyłącznie drogi przez mękę.

Jest taka droga prowadząca do Duczek, przez Jaroszewek. Ładna droga. Lubię nią jeździć. Lubię zwłaszcza jej odcinek w pobliżu malowniczego rowu melioracyjnego. Taki zwykły, najzwyklejszy rów a ile w nim piękna. Po obu stronach porośnięty wierzbami. Urokliwy to zakątek o każdej porze roku i to zarówno rankiem, w południe, czy o zachodzie słońca, w dzień pochmurny czy słoneczny.

Nie wiem kto administruje tą drogą. Jedno jest pewne, jest to teren gminy Wołomin. Jest to ulica Majdańska, dalej jest bezimienną drogą a na swym asfaltowym odcinku przechodzi przez wieś Mostówka. W okresie sezonu rowerowego jest to atrakcyjna trasa dla cyklistów i można by pomyśleć, że życie tych którzy mają tam domy to pasmo niekończącego się szczęścia i uciech. Niestety proza życia jest inna.

Ulica nie posiada nawierzchni trwałej a utwardzona jest gruzem i tzw. „żużlem wielkopiecowym”. Jak jest mokro to da się żyć. Piekło zaczyna się w okresie suszy. Każdy samochód jadący więcej jak 10 km/h wzbija tumany kurzu. Tą drogą jeżdżą samochody, rowery, motocykle, furmanki i chodzą piesi. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by wyobrazić sobie jak wygląda wyprana bielizna wywieszona do wyschnięcia po przejechaniu tylko jednego samochodu. Nie trzeba też wielkiego wysiłku by wyobrazić sobie co dzieje się w domu po otwarciu okien. Zaobserwować można dzieci idące do i ze szkoły, otoczone jednym wielkim obłokiem kurzu. To tylko tak z grubsza, bo analizować można dalej. Nie będę rozważał jaki to skład chemiczny posiada ten kurz bo wiadomo, że nie są to lecznicze inhalacje.

Postanowiłem o tym napisać, bo jeżdżąc tą drogą ja też jestem sprawcą utrapień mieszkających tam ludzi. Kurz unosi się za każdym samochodem, za jednym większy, za innym mniejszy ale nie ma takich, którzy przejeżdżają bezkurzowo. Są tacy, którzy którzy pędzą tam „ile fabryka dała” nie zważając na nikogo i na nic, ale ci pewnie niczego też nie czytają więc to co piszę pozostanie dla nich na zawsze wiedzą nieznaną.

Łatwo jest krytykować. Słyszałem zarzuty, że się czepiam. Przyznaję, krytykuję to co negatywne, to co wielu widzi, ale albo nie ma odwagi o tym pisać i mówić albo nie wierzy w skuteczność swojego działania.
Gazeta jest po to, żeby w niej pisać. Niekoniecznie to co się określonym ludziom podoba. Poglądy odmienne są zawsze dopuszczalne byleby były dobrze udowodnione.

Może, więc mylę się, może droga przez Jaroszewek jest dobra a warunki życia komfortowe, może ten kurz to tylko fatamorgana, albo jeśli już istnieje to ma bardzo pozytywne właściwości? Wszystko jest możliwe.