Nowy rząd pseudo fachowców czyli „mój mąż jest z zawodu dyrektorem”

Patrząc na ostatnie zmiany na szczytach naszej władzy nie można się oprzeć wrażeniu, że to co się dzieje trochę trąci komedią absurdu rodem ze Stanisława Barei. Jeśli ktoś nie wierzy zachęcam do obejrzenia, pewnie po raz kolejny, filmu „Poszukiwany, poszukiwana”.

Okazuje się, że w 38 milionowym kraju trudno znaleźć fachowca, który mógłby rzetelnie zarządzać konkretnym obszarem, dlatego też były premier, w kobiecym przebraniu, stawia na fachowców w zawodzie minister.

No chyba, że się mylę i cały ten układ ma jakiś głębszy sens, który dla nas zwykłych zjadaczy chleba może być niezrozumiały. Przecież odpowiedzialny premier nie powierzyłby tak istotnych dla kraju obszarów ludziom nie znającym się na temacie i o wątpliwej, w niektórych wypadkach, reputacji. Przecież nie przedłożyłby dobra partii nad dobro Polski, no chyba, że już myśli za całą Europę.

Gdyby jednak się trochę zastanowić, to nowy minister sprawiedliwości, który co prawda nie sprawdził się w roli ministra infrastruktury, jest przecież wybitnym specjalistą od tworzenia spółdzielni, czytaj tworzenia miejsc pracy dla kolegów i znajomych, czyli oddania sprawiedliwie tego co im się za wierność i lojalność należy. Należy mieć tylko nadzieję, że jego rolą jako ministra sprawiedliwości nie będzie wprowadzanie regulacji pozwalających na zatrudnianie tylko po znajomości.

Kolejny minister, drugoplanowy bohater afery hazardowej, to też strzał w dziesiątkę, przecież obecna polityka zagraniczna to prawdziwa pokerowa rozgrywka, więc może i w obecnie rozgrywanej rosyjskiej ruletce jakoś sobie poradzi. Szkoda tylko Radosława Sikorskiego, ale być może sam poprosił o praktyki w Sejmie, zanim obejmie funkcję sołtysa własnej wsi Chobielin Dwór.

Wydaje się jednak, że najlepszego wyboru dokonano w resorcie spraw wewnętrznych, zastępując, szczerego do bólu po alkoholu, ministra, panią minister – teolog, byłą nauczycielką religii, bo przecież, jeśli wierzyć słowom jej poprzednika, to nasz kraj jest w takim stanie (pozwolę sobie pominąć cytat), że ludzkimi siłami już nic nie wskóra i tylko modły nam pozostały.

To wszystko wygląda wręcz absurdalnie i tu muszę przyznać, że nawet Bareja nie powstydziłby się takiego scenariusza. Ponoć cesarz Kaligula kiedyś mianował konia konsulem, żeby ośmieszyć Senat. To co robi obecna władza ośmiesza nas wszystkich, bo oznacza, że albo w 38 milionowym kraju nie ma już fachowców, albo Platforma traktuje Polskę jak piaskownicę, w której tylko najbliżsi koledzy ze spółdzielni wymieniają się łopatką i grabkami. Zasada jest prosta ? daj dziecku zabawkę i masz chwilę spokoju.

Na koniec tylko chciałbym zauważyć, że w całej tej farsie zabrakło jeszcze wisienki na torcie jaką mogło być przesunięcie ministra Sienkiewicza na stanowisko rzecznika rządu. Wtedy przynajmniej raz na jakiś czas mielibyśmy szansę usłyszeć szczerą informację na temat stanu polskiego państwa. Jeszcze raz zachęcam do obejrzenia filmu „Poszukiwany, poszukiwana”, zanim ci wszyscy fachowcy „zaczną nam przestawiać jeziora, żeby jeden wybraniec mógł sobie spokojnie stać w zieleni”, bo wtedy zostanie już tylko „przemysł terenowy” i odprawy, odprawy, odprawy.

Ciekawe tylko komu należy się honorarium autorskie za taki skład rządu?

Wybaczą Państwo, że pozwoliłem sobie na tę odrobinę humoru, ale tego co się dzieje na szczytach władzy, chyba nie można już traktować poważnie. Po prostu nie mogę w to uwierzyć!!!

Robert Szumski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.