Powoli ku prawdzie

W przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, zdecydował się wreszcie odkłamać historię człowieka, o którym tyle złego wygadują zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście, chodzi tu o Lecha Wałęsę!

?Dla narodowego poczucia dumy ważne staje się to, czy wielki strajk (w 1980), oceniany jako zwrot w historii krajów komunistycznych, był sterowany przez władzę. (…) Jeśli mamy być dumni z historii Solidarności, musimy być pewni, że nie był to proces sterowany?. Środowiska skupione wokół PiS do dzisiaj twierdzą, że Solidarność to było dziesięć milionów aniołów na czele których stał szatan ściśle realizujący wytyczne Lucyfera. Czyli agent służby bezpieczeństwa! Instytut Pamięci Narodowej, jako placówka naukowa, ma jednak na ten temat inne zdanie. Prezes Janusz Kurtyka powiedział to wprost: ?Wałęsa był suwerenny w swoich decyzjach politycznych i choć bezpieka próbowała wywierać na niego wpływ, to nie był przez nią sterowany?. I dalej: ?Lech Wałęsa jest symbolem sukcesu strajku z 1980 r. i całej konspiracji solidarnościowej lat 80. (…) Miejsca w historii Lechowi Wałęsie nikt nie odbierze. (…) Nobel dla Polaka, dla przywódcy marszu do wolności w latach 80., jest niezwykle ważną rocznicą dla państwa polskiego.? Chciałoby się dodać: amen!
Przed trzema czy czterema laty, pewien gość z Wołomina o pseudonimie konspiracyjnym ?Johnnie Walker?, zwrócił się do IPN o udostępnienie teczki, jaką niewątpliwie musiała mu założyć Służba Bezpieczeństwa. Bo to konspiracja, bibuła, nieprzespane noce, agenci i tym podobne historie! Po roku poszukiwań, ?JW? otrzymał informację, że niestety, przykro im, ale o tak zasłużonym dla niepodległości działaczu nic w archiwach IPN nie znaleziono. Zamiast zaczerwienić się ze wstydu i nic nie mówić, ?Johnnie? poinformował w lokalnej gazecie, że spełnił swój obywatelski obowiązek autolustracji, a że nic nie znaleziono, to tylko dlatego, że był sprytny. I to był błąd kolesia! Zaraz odezwali się znajomi ?konspiratora? i wyszło na jaw, że jedynym konspiracyjnym wyczynem ?JW? w stanie wojennym było codzienne łamanie godziny policyjnej, gdy przymuszony, nocą, przemykał się przez podwórko do sławojki. ?Johnnie? sądził, że swoim obywatelskim nieposłuszeństwem stawiał na nogi całą wołomińską SB a w jego teczce przybywało donosów i raportów. Nie muszę chyba dodawać, że ta teczka miała mu zapewnić trwały ślad w najnowszej historii miasta a może i powiatu. Coś się nawet mówiło o nadaniu jednemu z wołomińskich rond imienia: ?Rondo Johnnie Walkera?. Nic z tego jednak nie wyszło, bo był problem z uzasadnieniem. Tu nie armaty grzmiały!
W sobotę przeczytałem w gazetach, że posłowie PiS?u mają skwaszone miny, bo ich szef, Przemysław Gosiewski zarządził, by każdy z nich wyłożył na stół po 1200 złotych na świąteczny prezent dla Zbigniewa Ziobro. Pan poseł znalazł się bowiem, za sprawą wyroku sądowego, w finansowych tarapatach. Ale od czego jest Rodzina? Jak to przed czterdziestu laty powiedział Mario Puzo, właśnie od tego, od ratowania żołnierzy, którym zabrakło szczęścia na polu walki. W tym tkwi siła Rodziny, każdej rodziny, gdy się wspiera w trudnych chwilach. I tego też życzę Czytelnikom, by mogli w najbliższym roku liczyć na najbliższych.

Edward M. Urbanowski