Radzymin to mój dom

Hieronim Wyszyński, obecnie już honorowy komendant Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, jest częstym gościem w Radzyminie. – Gdy byłem za granicą, jako młody chłopak, marzyły mi się takie czasy, że będę mógł przyjechać do kraju kiedy zechcę – powiedział nam na początku września.

Dziś marzenie Pana Komendanta się spełniło. Pierwszy raz przyjechał do Polski po 47 latach nieobecności w 1991 roku. – Gdy wyjeżdżałem z kraju miałem 25 lat. Było to 23 września 1944 roku – opowiada po latach.
Swoją pierwszą po długiej nieobecności w kraju wizytę wspomina z rozrzewnieniem: – Po wylądowaniu, miałem wielką chęć ucałować Ziemię Polską, nie zrobiłem tego jednak, ponieważ z szacunku, nie chciałem naśladować gestu Ojca Świętego.

W Radzyminie Hieronim Wyszyński jest szczególnie mile witanym gościem. To właśnie dzięki niemu radzymiński szpital przed dwoma laty otrzymał karetkę pogotowia ratunkowego. – Ta karetka, którą Pan nam ofiarował służy dobrze mieszkańcom. Są placówki medyczne, które nam jej ciągle zazdroszczą – mówiła podczas spotkania dr Elżbieta Główka, dyrektor radzymińskiego ZOZ.
6 września Elżbieta Główka z duma prezentowała gościowi co od jego ostatniej wizyty zmieniło się w placówce. – Teraz mamy taki pomysł, aby w Radzyminie powstała poradnia rehabilitacyjna dla kombatantów – opowiadała podczas zwiedzania przychodni.
Prawdopodobnie i tym razem Hieronim Wyszyński, będzie pomocny we wprowadzeniu tego pomysłu w życie. – Nie wiem jeszcze w czym i na ile mogę być pomocny, ale jeśli mnie poproszą, to chętnie dołączę do ich szczytnych dążeń – zapewnił.
Hieronim Wyszyński urodził się w 1919 roku w Załubicach.

– Od dziecka jednak jestem związany z Radzyminem. W Załubicach, skąd pochodzę, nie było kościoła. To w radzymińskiej kolegiacie zostałem ochrzczony, to tu byłem bierzmowany – mówi, pytany co go ciągnie do Radzymina. To miasto, to jego dom, o którym zawsze myśli, w którym czuje się dobrze, i któremu chce pomóc.

Teresa Urabanowska