Rock jest martwy, stary

W sali widowiskowej MDK muzyka rockowa gości regularnie od wielu lat, jeszcze od czasów „Szklarynki”, czyli Domu Kultury Huty Szkła i działającego w nim wówczas klubu „Alf”. Wołomin Rock Festiwal jest kontynuacją tej rockowej tradycji.

Wydawało się, że koncert zaplanowany na pierwszego marca będzie wielkim sukcesem. Na scenie stanęły trzy lokalne zespoły: młodziutkie From the Basement, doskonale znane wołomińskiej publiczności Asspirine oraz Killing Silence powracający po dwóch latach przerwy z nowym wokalistą. To się nie mogło nie udać! A jednak…

Do tradycji rockowego grania w MDK od lat należą spóźnienia. O ile zespół, który pobłądził w trasie można zrozumieć, to spóźnienia planowe są zupełnie niewytłumaczalne. Po co pisać na plakatach godzinę 18.00, skoro z góry wiadomo, że zacznie się godzinę później? W klubach z barem to jasne: organizator zarabia w tym czasie na sprzedaży, ale w MDK nie ma już nawet automatu z napojami. Przestaje dziwić pustka na sali w pierwszej godzinie koncertu, skoro wszyscy zakładają „obsuwę”, zadziwia za to jakość dźwięku docierającego do słuchaczy ze sceny. To jednak najmniejszy problem: Niestety, to był mój ostatni WRF na którym byłem. 10 zł nie jest dużą kwotą, jednak jeśli płacę to mam prawo wymagać chociaż przyzwoitego nagłośnienia ? ostatnie (jak i poprzednie) było fatalne. Czemu organizatorzy krzywdzą zespoły zostawiając je pod skrzydłami nagłośnieniowca, który o nagłośnieniu nie ma najmniejszego pojęcia? ? pyta na facebookowej stronie imprezy jeden z jej uczestników.

? To co usłyszałem i zobaczyłem wczoraj podczas koncertu przeszło moje najgorsze oczekiwania. MDK nie był odpowiednio przygotowany od strony techniczno ? nagłośnieniowej do tego typu imprezy ? mówi organizator koncertu, Maciej Łoś. ? Do nagłaśniania koncertów rockowych potrzebny jest akustyk, który zajmuje się na co dzień tego typu koncertami oraz odpowiedni sprzęt. Akustyk obecny na ostatnim koncercie nie posiadał takich umiejętności, ani nie miał do tego odpowiedniego sprzętu, a poza tym zajmował się nie tylko dźwiękiem, ale i światłem. Trzecia sprawa ? sala w MDK nie posiada odpowiedniego wytłumienia a ściany betonowe nie sprzyjają poważnym dźwiękowo imprezom. Dużo lepiej ta sala prezentowała się w latach 1993-1994, czyli 20 lat temu. Wtedy były teatralne kotary, które w sposób zadowalający wytłumiały dźwięki. Daleki jestem od obwiniania kogokolwiek, ale niezadowolenie jest znaczne. Od kilku lat MDK Wołomin przejął na siebie większość obowiązków organizacyjnych podczas koncertów rockowych i my jako ekipa organizacyjna praktycznie nie możemy sami o niczym decydować ? w tym również i o sprzęcie, jaki będzie pracował na koncercie. Tym większa przykrość, że zarówno publiczność jak i muzycy nie mogli być zadowoleni z ostatniego koncertu. ? Zespół, który przyjeżdża do wołomińskiego Domu Kultury powinien mieć zagwarantowane godziwe warunki zagrania swojego materiału muzycznego. Godziwe czyli takie, które nie będą powodować zniesmaczenia na twarzach zebranej publiczności ? komentuje Maciej Szczotko, perkusista Asspirine. ? Na koncert przewidziano mikser, który nie jest w stanie obsłużyć wszystkich instrumentów. W trakcie prób walczyliśmy o to, żeby publiczność mogła usłyszeć coś więcej niż perkusję odbijającą się od ścian sali widowiskowej. Ci ludzie przychodzą tu dla muzyki, płacą za bilet i mają prawo wymagać, a trudny do zidentyfikowania hałas atakujący ich ze sceny muzyką nazwać się nie dał. To, co mogliście usłyszeć podczas koncertu było efektem kilku godzin prób, regulacji i wzajemnych starań wszystkich zespołów o możliwe najlepszą realizację dźwięku. Być może ten koncert będzie kolejnym kamyczkiem, który poruszy lawinę zmian.

? Organizatorzy wiedzieli, że na koncercie po raz pierwszy użyjemy nowego systemu nagłośnieniowego, była możliwość zrobienia prób dźwięku nawet kilka dni wcześniej. Czy muzycy wiedzieli o takiej możliwości? Nie dostałam żadnego sygnału przed koncertem, że są kłopoty techniczne ? mówi dyrektorka MDK Marzena Małek. ? W ciągu pół godziny mogliśmy zorganizować inny sprzęt, choćby mikser. Dom Kultury daje tej imprezie miejsce, sprzęt, ludzi, reklamę, ochronę, pokrywa też inne koszty wydarzenia. Możemy ze swojej strony zaoferować więcej, ale potrzebna jest współpraca i informacja ze strony organizatora.

Rzut oka na publikę wyraźnie pokazuje, że nieco starsi miłośnicy rocka już dość dawno zaczęli wybierać koncerty w stolicy, gdyż dojazd, cena biletu i późny powrót do domu nie są dla nich problemem. Grupą docelową rockowych koncertów w Wołominie została młodzież gimnazjalna, może licealna i byłoby świetnie, gdyby udało się ją utrzymać pod sceną ? inaczej wrócą przed monitory swoich komputerów.

Łukasz Rygało