Skansen

Po raz trzeci w Wołominie odbywa się memoriał Małgorzaty Dydek i po raz trzeci słyszę ten sam dowcip, który nigdy nie był śmieszny: może by na wjeździe do Ośrodka Sportu postawić tablicę z napisem „Skansen”? Tylko na te trzy dni… Zespołom z Niemiec, Ukrainy i Łotwy powiemy, że na co dzień przychodzą tu wycieczki, że mecze rozgrywamy tylko przy wyjątkowych okazjach. Uwierzą, mogę się założyć.

Nie ma kasy, wiadomo – ta odpowiedź na pytanie o przyczyny pada jako pierwsza. Wszyscy ze smutkiem kiwają głowami i nabierają wody w usta kiedy trzeba wejść w szczegóły. Rada poprzedniej kadencji zadecydowała o budowie pływalni przyjmując, że jej funkcjonowanie będzie kosztowało miasto kilkaset tysięcy rocznie ale uznając, że mieszkańcom się to należy. Okazało się, że nie dość, że nie kosztuje, to jeszcze do gminnej kasy trafiają z basenu niemałe wpływy, więc… gdzie są te pieniądze? Dlaczego przynajmniej część z nich nie trafia z powrotem do jednostki, która przyniosła zysk? Wydaje się, że kierowanie pieniędzy w takie obszary jest logiczne – to się chyba nazywa „inwestowanie”. W przeciwieństwie do „wydawania pieniędzy”, czyli przepuszczania kasy na błyskotki – choćby projekty parku na peryferiach miasta. Ciekawe, że na oficjalnej stronie magistratu ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje o tym pomyśle, choć jeszcze niedawno były nawet animowane spacery po wirtualnych ścieżkach… Czyżby po niewczasie uznano, że to jednak nie jest dobry pomysł? Kosztowna pomyłka!

Mam nadzieję, że nikt tej rozmowy nie nagrywał, bo to modne ostatnio… Kilka dni temu spotkałem znajomego muzyka, który z zespołem koncertował w wołomińskim pubie. Nie widzieliśmy się kilka ładnych lat, więc było o czym pogadać, ale w którymś momencie rozmowa zeszła na nasze rodzinne miasta. Okazało się, że Mińsk Mazowiecki jest do Wołomina bardzo podobny – jeśli patrzeć z odpowiedniej odległości… Satelita stolicy, siedziba powiatu, zbliżona liczba mieszkańców. Kiedy jednak zaczęliśmy wchodzić w szczegóły, to zaczęło mi się robić smutno… Odwiedziłem jego miasto kilka razy jakiś czas temu i pamiętam gładki asfalt, dobrze utrzymaną zieleń, odnowione elewacje starych budynków, jakieś kawiarnie i knajpki. Na szczęście mój rozmówca zauważył moje zmieszanie i z troską podsumował: – Stary, ktoś was tu chyba kiwa na kasę!

Może tę tablicę trzeba postawić na granicy gminy?

Łukasz Rygało

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.