W rytmie starych szlagierów

W piątkowy wieczór, 27 sierpnia, w Galerii przy Fabryczce odbyło się niecodzienne spotkanie ?W rytmie starych szlagierów z lat 30-tych, 40-tych i 50-tych?. Większość przybyłych na potańcówkę gości ubrana była w stroje typowe dla tamtych epok. Wieczór ?W rytmie starych szlagierów? był w pewnym sensie kontynuacją i dopełnieniem wystawy zabytkowych radioodbiorników z kolekcji Michała Piętki, którą można jeszcze oglądać w Galerii przy Fabryczce. Zbiory pochodzą z lat 20-tych, 30-tych i 50-tych XX wieku, a wystawa została ?ubarwiona? stylowymi prezentacjami ówczesnych wnętrz i strojów.
W takich właśnie nastrojowo ? sentymentalnych klimatach odbył się piątkowy wieczór taneczny. Potańcówka w stylu tamtych lat zwabiła wielu stałych sympatyków Galerii oraz kilku nowych gości. Któż nie lubi takich ?podróży w czasie?… Dlatego świetnym dopełnieniem całej imprezy były stroje z epok, które przywdziała znaczna ilość uczestników imprezy.
Zasmakować można było nastrojowych lat trzydziestych, które dla polskiej piosenki były okresem wielkiego entuzjazmu. Legendarny amant Eugeniusz Bodo, sławne kabaretowe diwy: Hanka Ordonówna, Mira Zimińska, Zula Pogorzelska, gwiazdy operetki i filmu Tola Mankiewiczówna, Stanisława Nowicka ? wspaniałe postacie tamtych lat. A moda? Po wcześniejszym stylu na chłopczycę wróciła kobiecość. Nastąpił powrót do mody podkreślającej naturalne kształty kobiecego ciała. Suknie miały teraz znacznie prostsze formy i były dłuższe. Kapelusze o różnych fantazyjnych formach, zakładane były na krótkie fryzury układane w „fale”. Z akcesoriów noszono długie skórkowe rękawiczki, torebki i buty na obcasach ze skóry węża czy jaszczurki.
Entuzjaści lat czterdziestych też znaleźli coś dla siebie. Tuż po wojnie dużą popularnością cieszyły się piosenki Mieczysława Fogga. Powojenne czasy przyniosły swoje druzgocące piętno, ale ludzie nie poddawali się i jakoś sobie radzili z patriotyczną piosenką na ustach. Modne patriotki malowały nogi i kreśliły kredką do oczu linię imitującą szew na łydce, ponieważ cały jedwab zamiast na pończochy szedł na produkcję spadochronów. Przekonano się wtedy również do skarpetek.
Sympatycy lat pięćdziesiątych mogli poszaleć przy tamtejszych szlagierach. Z radioodbiorników leciały wtedy przeboje Ireny Santor, Marii Koterbskiej, Sławy Przybylskiej, czy zespołu Mazowsze. Panie miały wtedy do wyboru albo pantofle na płaskim obcasie, rozkloszowane spódnice na krynolinowej halce, bliźniaki z delikatnej dzianiny, sznury pereł, klipsy, rękawiczki i kapelusze, albo czarne buty i czarne, troszkę rozciągnięte swetry.
Tańce przy przed i powojennych szlagierach to nie wszystko, co tego wieczoru zaoferowała Galeria. Marcin Wrzesiński nauczał charlestona i innych tamtejszych tańców ?na czasie?. A gdy goście poczuli się już w tych klimatach swobodniej, mogli wykazać się wokalnie przy karaoke. Zabawa była przednia, duch lat 30-tych, 40-tych i 50-tych pozostał na ten czas żywy.

Sylwia Kowalska