Wiosenne porządki

Adam Łossan burmistrz Zielonki

Wiosna
dookoła. Śnieg niedawno stopniał i w całej swojej szkaradzie został
odsłonięty otaczający nas pozostały po zimie brud i nieporządek. Z
jednej strony to zjawisko naturalne – przez długie zimowe miesiące
parki, trawniki, ulice i prywatne posesje nie mogły być sprzątane,
ale z drugiej – ktoś przecież te wszystkie walające się śmieci na
nich pozostawił. Ten ktoś – to niestety my! Społeczność nasza nie ma
jeszcze zakorzenionego nawyku aby nie śmiecić w miejscach
publicznych. Przez całą zimę wielu z nas wyrzucało gdzie popadnie
puszki, butelki, papiery, plastikowe torebki wypełnione różnymi
odpadkami i inne śmieci, a miłosierny śnieg padał i padał, zasypywał
i maskował te niezliczone dowody naszego niechlujstwa.

Teraz śniegu nie ma, a zieleń jeszcze
taka bardzo delikatna. I wcale nie maskuje pozimowego bałaganu. Wręcz
przeciwnie – na jej tle bardzo wyraźnie widać całe to
szkaradzieństwo, które zaczyna drażnić nasz zmysł estetyczny.
Dotyczy to zarówno przestrzeni publicznej jak i prywatnej.
Odnośnie tej pierwszej – powszechnie zaczyna się narzekać, że
lokalne władze nic w tej materii nie robią. Nie sprzątają, albo robią
to zbyt niemrawo, a przecież my mieszkańcy płacimy lokalne podatki i
mamy prawo wymagać. Niewielu bierze pod uwagę fakt, że takie
generalne sprzątanie wymaga sporo czasu, kosztuje furę pieniędzy, a
tak w ogóle byłoby być może zbędne, gdybyśmy my mieszkańcy nie
zaśmiecali obszarów publicznych. O wiele lepiej jest z
przestrzenią prywatną. Porządkowanie tej uważamy za swoją osobistą
powinność i nie oglądamy się tu na nikogo. Wielu właścicieli domów
jednorodzinnych bierze się więc za przydomowe porządki. Sprzątają ich
otoczenie, swoje przydomowe ogródki, a niektórzy nawet
uliczne chodniki. Zgromadzone po tym porządkowaniu odpadki trafiają
najczęściej do kontenerów na śmieci, albo są spalane –
co nie jest najzdrowszym rozwiązaniem, albo niestety lądują w lesie.
I koło się zamyka.

Znowu będą narzekania, że my płacimy, a
oni nie sprzątają. ONI zaś po prostu nie nadążają, bo miejsce raz
sprzątnięte jest błyskawicznie ponownie zaśmiecane. Ponadto gminne
finanse zawsze są zbyt szczupłe i nie starcza środków na
ciągłe robienie porządków. Niektóre mniej zamożne gminy
mają problemy ze sfinansowaniem nawet tego akcyjnego, wiosennego
pozbierania śmieci. Tak wiele jest niezaspokojonych gminnych potrzeb
i tak wiele biedy dookoła, a finansowa gminna kołdra jest niestety
zbyt krótka.

Powinniśmy więc my wszyscy pójść
po rozum do głowy i nie tworzyć zbędnych kosztów. Gdyby każdy
z nas choć trochę zechciał bardziej szanować środowisko naturalne i
nie śmiecić nie tylko na swoim prywatnym terenie ale i na terenie
publicznym, wtedy otaczający nas świat byłby o wiele piękniejszy i
bardziej przyjazny. Może wtedy bylibyśmy bardziej serdeczni dla
siebie nawzajem i zanikłby ten nienaturalny podział na MY i ONI?