Wiosenny galimatias


Jan
Żebrowski

Politycy, jak telewizja, zaczęli nadawać programy, które
podobają się wszystkim, im więcej sensacji, tym ciekawiej, im więcej
błota, tym widownia liczniejsza.

Dawno nie mieliśmy tak ponurej wiosny. Sądząc po atmosferze
panującej w Polsce, jesteśmy na krawędzi wielkiej katastrofy.

Gospodarka bankrutuje i niedługo wszyscy pójdziemy z
torbami, szpiedzy i agenci siedzą w rządzie, śledzą polityków
i ich żony. Sam zacząłem się rozglądać, czy mnie już nie śledzą.

Im gorzej tym lepiej

Tylko forsycje głupie żółcą się na potęgę, a krzaki bzów
pąki mają coraz większe, ale im nie ma się co dziwić, nie oglądają
biedne telewizji.

Zatroskane, zbolałe twarze polityków, im gorzej tym lepiej.
Dla kogo lepiej, dla kogo gorzej. Przyznam się, byłem przerażony tym
co się dzieje, do momentu, gdy spostrzegłem, że nasi politycy robią
przedbiegi do kolejnych wyborów: do Parlamentu Europejskiego,
do Sejmu, a może i kadencję władz samorządowych da się skrócić,
nigdy nic nie wiadomo.

Polityk wbrew pozorom myśli.

Jest oczywiste, że musi nastąpić w Polsce sporo zmian, nie
wszystkim to się spodoba i wtedy na „nas” nie zagłosują.

Politycy, jak telewizja, zaczęli nadawać programy, które
podobają się wszystkim, im więcej sensacji, tym ciekawiej, im więcej
błota, tym widownia liczniejsza. Jeśli dodamy, że niektórzy
najbardziej lubią oglądać horrory…

Kolejny znak naszych czasów: „powiedz mi do jakiej
partii należysz, a zgadnę, jak i o czym będziesz mówić”.
Dyskusje nie tylko sejmowe, ale i samorządowe to często spektakle
jednego aktora, chociaż występują niby różne osoby.

Chciałbym czasami usłyszeć, co na dany temat myśli polityk,
którego cenię. Nic z tego, dyscyplina klubowa, powtarza
najczęściej dyrdymały swego szefa. Inna sprawa to język wystąpień,
większość polityków nie potrafi być szczera, mówi
językiem sztucznym, zafałszowanym, urzędniczym. Co z tego, że mamy
wielu mądrych i rozsądnych polityków, nie widać ich w
podejmowanych decyzjach. Oddają pole populistom i demagogom, a nie
tylko Lepper jest populistą.

Dyscyplina klubowa?

Tłumaczenie, że obowiązuje dyscyplina klubowa, to zwykły wykręt i
ucieczka od odpowiedzialności, a często brak kwalifikacji do
podejmowania decyzji.

Nasi decydenci nagminnie głosują w sprawach, o których nie
mają pojęcia, a przecież poseł, czy radny podpisując się pod decyzją
odpowiada za nią osobiście, nawet jeśli nie finansowo, to swoim
honorem i dobrym imieniem.

Broń swego zdania

Jeśli nie zgadzasz się z decyzją swojej organizacji, odejdź,
powiedz o tym głośno, broń swego dobrego imienia. Nie wsadzą cię za
to więzienia, najwyżej trochę mniej zarobisz. Nie każdy musi być
politykiem, czy samorządowcem.

I proszę mi nie mówić, że opowiadam dyrdymały.
Zapotrzebowanie na szczerość i uczciwość jest w naszym społeczeństwie
wielkie, coraz większe. Nie bójmy się o tym mówić.
Jeśli prawdą jest, że politycy starają się wyczuwać nastroje
społeczne, to może nie wszystko stracone.

A póki co, wyłączmy telewizory i chodźmy na spacer,
naładujmy swoje akumulatory dobrą energią, następna wiosna dopiero za
rok.